Piosenki z FNaF'a ;3

wtorek, 29 grudnia 2015

Rozdział 14 - Pewien pomysł

(Perspektywa Mangle)

-Gdzie on jest?!- podeszła wkurzona Toy Chica.
-Kto?- zdziwiłam się.
-Ten niebieski szajbus!
-Że kto?!- zaczęłam się śmiać.- Chodzi o Toy Bonnie'go?
-Tak! Mówiłam mu, żeby czekał, a ten gdzieś zniknął z moim dziobem!
-Że jak?
-Ahh... Powiedziałam mu, żeby potrzymał mój dziób, to ja pójdę do strażnika. Ostrzegałam go co będzie, jeśli cieknie... Wracam, a go nie ma, no!
-Moim zdaniem fajnie wyglądasz bez tego dzioba, ale jak chcesz to pomogę ci szukać Toy Bonnie'go- uśmiechnęłam się.
-Byłabym bardzo wdzięczna!- też się uśmiechnęła.
Najpierw poszłyśmy w kierunku sceny. Idąc, zaczęłam:
-Słuchaj... Dowiedziałam się dziś, dlaczego Goldy i Springtrap się już nie przyjaźnią...
-Tak? I dlaczego?
-Za dużo by opowiadać, więc powiem w skrócie... Goldy opowiadał, że po pewnym wypadku zamknięto Springtrap'a w tamtym pokoju i zapomniano o nim. A Goldy nic nie mógł zrobić... Potem jednak okazało się, że mógł go wypuścić, ale nie zrobił tego, bo uważał Springtrap'a za mordercę, który w nim siedział i nadal siedzi... Zawiodłam się na Goldy'm...- doszłyśmy do sceny.
-Tu nie ma, szlag!- wkurzyła się Toy Chica- A w ogóle co oni potem z tym zrobili?- wróciła do rozmowy.
-Goldy chciał przeprosić Springtrap'a, ale on odmówił i w sumie nie dziwię się...- poszłyśmy w kierunku pokoju serwisowego.- 30 lat siedział w tym pokoju, bo przyjaciel nie chciał mu uwierzyć...
-30 lat? To trochę ciężko... Bardzo mu współczuję... Ja bym tyle nie potrafiła wytrzymać...
-Ja też... A najgorsze jest to, że przez te wszystkie wydarzenia i Goldy'ego... Springtrap chce pójść do Fazbear's Fright...
-Do tego Domu Strachów? Ale po co?- dziwiła się.
-Mówił, że to miejsce dla takich, jak on... Że tutaj on nie pasuje... I myślę, że chyba pomogę mu w tym...
-Nie chcesz, żeby został?
-Chcę, ale... Jeśli to jest sposób, żeby był szczęśliwy, to pomogę mu...- Toy Chica tylko spojrzała w dół.
Doszłyśmy do pokoju serwisowego, jednak był tu tylko Old Bonnie.
-Hej Bonnie.- przywitała go Toy Chica.- Nie widziałeś może tu gdzieś Toy Bonnie'go?- zapytała, a on wskazał w jego prawo, czyli na Zachodni Korytarz.- Ooo wielkie dzięki! Chodź Mangle!- pobiegłyśmy tam.
Stanęłyśmy obok wentyli.
-Pusto...- zdziwiłam się.
-Poczekaj chwilę.- nagle się uśmiechnęła i pociągnęła mnie do tyłu.
Po krótkiej chwili z wentyli wyszedł Toy Bonnie lekko się śmiejąc. Trzymał w ręce dziób Chicy. Wstał i gdy się odwrócił...
-Toy Bonnie!- rzuciła się na niego Toy Chica.
-Aaaaah!- krzyknął Toy Bnnie, gdy Toy Chica przybiła go do ziemi.
-Mówiłam ci coś!
-No wiem, wiem...!
-Nie posłuchałeś się!
-Przepraszam, przepraszam!- mówił ze strachem, a ja się tylko tarzałam ze śmiechu po ziemi.
-A ostrzegałam cię!
-Już nie będę, obiecuję!- wyrwała mu dziób z ręki i wstała.
-Daję ci ostatnią szansę.- pomogła mu wstać. A potem... Pomogła wstać mi.- Doigrasz się kiedyś...- dodała zakładając dziób. W tej chwili jej oczy ,,znormalniały''.
-Ale tak ładnie ci bez dzioba.- uśmiechnął się a ona spojrzała na niego złowrogo.
-Nie podlizuj się, następnym razem nie odpuszczę ci tego.- ostrzegła, a Toy Bonnie dalej z uśmiechem przewrócił oczami.
-A w ogóle jak tam ze Springtrap'em?- nagle zapytał.
-Wrócił do pokoju...- zaczęłam.- Potem się czegoś dowiedziałam, ale wszystko od początku... Więc tak...

(Perspektywa Springtrap'a)

Siedziałem w pokoju. Opierałem się o drzwi.
-Springtrap?- usłyszałem zza drzwi.
-No nie...- załamałem się.
-Słuchaj, ja serio nie wiedziałem... Przepraszam...
-Po 30 latach to już dawno straciło sens...
-No... No wiem, ale... Chcę, żebyś tylko wiedział, że tego naprawdę żałuję...- nic nie odpowiedziałem, a Golden Freddy najwyraźniej już zniknął. I dobrze...
Postanowiłem, że wszystkich jednak oszczędzę, ale nie, że się lituję czy coś... Mam szansę być szczęśliwy i to nadal żyjąc... Muszę tylko znaleźć sposób jak dostać się do tego Fazbear's Fright, czy jak tam... Nie mogę przestać o tym myśleć... Wciąż zastanawiam się jak tam jest i kiedy mógłby to wszystko zobaczyć...

***
 
(Perspektywa Mangle)

-Czyli chcesz mu w tym pomóc?- pytał Toy Bonnie.
-Tak! I chcę się spytać was co o tym sądzicie.- mówiłam.
-Ja myślę, że to dobry pomysł!- zaczęła Toy Chi.- Po 30 latach siedzenia w samotności chce jednej rzeczy... Pozwólmy mu ją zdobyć!
-Ja też jestem za!- dodał Toy Bonnie.
-No to świetnie! Przynajmniej wiem, że dobrze robię!- zaśmiałam się.- Ale ciężarówka dopiero za dwa dni... Postarajmy się, żeby Springtrap dobrze spędził te dwa dni z nami!
-Tak!- ucieszyli się Toy Chica i Toy Bonnie.
-Tylko... Mimo, że Golden Freddy zrobił coś takiego... Nie bądźmy dla niego niemili... Mówił, że na prawdę żałuje...
-Zgoda.- potwierdzili.
-Trzeba jeszcze wszystkim powiedzieć, że to ostatnie dni ze Springtrap'em, więc muszą chociaż się postarać zachowywać dobrze.- oznajmiła Toy Chica.
-Tak! Wy na razie idźcie, a ja zajrzę do strażnika.- powiedział Toy Bonnie.- Później do was dołączę.- zaczął wchodzić do wentyli.
-Dobra, będziemy czekać w serwisowym!- poszłyśmy z Toy Chicą dalej Zachodnim Korytarzem.

CDN jutro ^.^

Rozdział 13 - Nie wiedziałem...

(Perspektywa Mangle)

Golden Freddy się odwrócił więc do niego szybko podbiegłam.
-Coś się stało?- zapytał zdziwiony.
-Tak... Znaczy nie... Właściwie to chcę się dowiedzieć co się stało...
-Z czym?
-Z przyjaźnią... Twoją i Springtrap'a...- popatrzył się na mnie z wielkim zaskoczeniem.
-Wolę o tym nie gadać... To przeszłość...- popatrzył na ziemię.
-No prooszę! Muszę się tego dowiedzieć!
-Dlaczego ci aż tak na tym zależy? I w ogóle gdzie jest Springtrap?- zaczął się rozglądać.
-On...- powinnam to mówić? Nie chcę, żeby się wkurzył...- No, chwilowo... Jest zajęty...
-Czym?
-No, teraz to nie ma znaczenia. Błagam, opowiedz mi co się stało z waszą przyjaźnią! Błagam!
-Już mówiłem, że...
-No prooszę!- spojrzałam na niego ze smutkiem.
-Ale... Ehh... No dobra...
-Jest!- ucieszyłam się.
-Słuchaj... Kiedyś... Zdarzył się pewien... Wypadek... Skończył się śmiercią dziecka... I to przeze mnie...- zaniepokoiłam się.- Przez tą i jeszcze jedną rzecz zamknięto pizzerię, a mnie i Springtrap'a oddzielili. Jego zamknięto w tamtym pokoju, a mnie próbowali jakoś naprawić, sprawdzić co było nie tak... Gdy już wszystko było w porządku odnowili pizzerię... Stworzyli nowe animatrony. Mnie też dali. O Springtrap'ie zapomnieli. A on obwinia za to mnie...
-O kurczę... To musisz z nim o tym pogadać i wszystko wyjaśnić!- pociągnęłam go w stronę Dziecięcej Zatoczki.
-A-ale t chyba nie najlepszy pomysł...
-Jest świetny i może odnowić waszą przyjaźń!
-Nie, Mangle, na prawdę!
-Oj, zobaczysz, będzie dobrze!- weszliśmy do mojego pokoju.
-Chwila, on ciągle tam siedzi?- oburzył się Goldy.
-To teraz nie ma znaczenia, musicie porozmawiać!
-Ale...- popchnęłam go w stronę zamkniętych drzwi. Spojrzał się na mnie. Pokazałam ręką, żeby zaczął mówić, a on pokiwał przecząco głową. Załamałam się i podeszłam.
-Springtrap?- zaczęłam mówić przez drzwi.
-Co znowu?
-Ktoś chce z tobą pogadać!
-Wcale nie chcę!- wyszeptał Goldy.
-Znaczy, ktoś musi z tobą pogadać.- kontynuowałam.
-Niby kto?- zapytał Springtrap.
-Twój dawny przyjaciel...
-Ehh...Już mówiłem, że tu nie będę pracował...
-Że co?! Tak powiedział?!- oburzył się Goldy.
-Ooh! Nie o to chodzi!- krzyknęłam.- Springtrap, chcieliśmy ci wyjaśnić, że gdy cię zamknięto w pokoju Goldy nic nie mógł na to poradzić! To nie jego wina, ponieważ nie mógł...
-Tak ci powiedział?- zaśmiał się Springtrap. Popatrzyłam się na lekko zakłopotanego Golden Freddy'ego.
-A... A to nie prawda?- zdziwiłam się.
-Oczywiście, że nie!- wyszedł z pokoju.- Bo mógł zrobić wiele! Klucz był w tych drzwiach od zewnątrz, a ja w środku. A nasz ,,Fredbear'' mógł go przekręcić i mnie wypuścić! Ale tego nie zrobił...
-Goldy?- spojrzałam się na niego.
-To nie tak!- tłumaczył.
-Wołałem cię! A gdy usłyszałeś, co zrobiłeś? Wyrzuciłeś klucz!- denerwował się Springtrap.
-Sam wiesz dlaczego!- wreszcie krzyknął Golden Freddy.- Wiesz, dlaczego nie chciałem cię wypuszczać! Wiesz, kim teraz na prawdę jesteś! Wiesz, kto w tobie siedzi!
-Może i siedzi, ale ja nim nie jestem! Mówiłem ci to już, ale ty nie słuchałeś!
-Bo gadałeś do siebie i to jak psychopata i jeszcze się dziwnie śmiałeś!
-Zamknięto mnie w małym, ciemnym pomieszczeniu... Czułem się jak w małej klatce, czego się spodziewałeś, że będę szczęśliwy, opanowany? Zostawiłeś mnie tam, a ja przez te wszystkie lata myślałem, że to jakiś chory sen, z którego nie mogę się wydostać...
-Goldy?- spuściłam uszy.
-Myślałem, że skoro siedzi w tobie zabójca... To... Springtrap, ja...
-Wiesz, co, daruj już sobie... Poukładałeś już sobie wszystko na nowo... Więc mi daj spokój...- wrócił do pokoju, zamykając drzwi z lekkim hukiem.
Popatrzyłam się na Golden Freddy'ego, po czym szybko wyszłam z Zatoczki.
-Poczekaj!- poszedł za mną.
-Nie spodziewałam się tego po tobie.- szłam dalej nie odwracając się.
-Nie wiedziałem...
-No pewnie... Sam ci mówił, a ty nie słuchałeś... Własnego przyjaciela...
-No dobra, rzeczywiście zawaliłem sprawę...
-I to w całości... Przez ciebie Springtrap chce pójść do Fazbear's Fright...
-Że co?
-Tak i pewnie nie zmieni zdania...- zatrzymałam się i odwróciłam.- Na prawdę się na tobie zawiodłam... Wtedy mogłeś coś zrobić, a nie chciałeś... Dziś nawet jeśli był chciał... Nie możesz zrobić nic...
-To... To prawda...- spuścił głowę, po czym powoli zaczął znikać, aż całkiem już nie było po nim śladu. Oparłam się o ścianę i zaczęłam rozmyślać. Ciężarówka, która wywozi stąd rzeczy do Fazbear's Fright przyjeżdża za dwa dni... Jeśli Springtrap po tych 30 latach może być dzięki temu szczęśliwy, muszę mu o tym powiedzieć i pomóc mu się tam dostać... Nie wyobrażam sobie, co musiał przez ten cały czas czuć... W tej chwili zauważyłam Toy Chicę bez dzioba. Wygląda na lekko wkurzoną...

CDN jutro ;3

poniedziałek, 28 grudnia 2015

Rozdział 12 - Co się wtedy stało?

(Perspektywa Mangle)

No i co ja teraz mam zrobić? Goldy kazał mi pilnować Springtrap'a i kazał mu pracować, a on sobie poszedł do pokoju. Poczekałam chwilę, po czym poszłam w ślad za nim i stanęłam przed zamkniętymi drzwiami.
-Springtrap- zaczęłam
-Już coś powiedziałem.- odpowiedział byle jak zza drzwi.
-Ale Goldy po...
-Mówiłem, że nie obchodzi mnie co powie.
-Ahh... Dlaczego aż tak się nie lubicie.
-To nie tak, że go nie lubię... Po prostu go nienawidzę.
-Dlaczego?- ciągnęłam. Otworzył drzwi.
-Może powiem tak...- wyszedł całkiem i zaczął powoli chodzić po pomieszczeniu.- Dawno temu istniała pewna pizzeria Fredbear's Family Diner...
-Coś słyszałam...
-Pracowałem tam wraz z Golden Freddy'm, który wtedy nazywał się... Właśnie Fredbear...
-Że co?
-Tak... Zmienili mu imię, kiedy go, hmm... Odnowili...
-Ale... Dlaczego go nienawidzisz?
-Ahh... Pracowaliśmy razem, byliśmy przyjaciółmi, zawsze sobie pomagaliśmy... Ale...
-Ale?- dopytywałam.
-Po tym jak on... To zrobił... Zamknięto pizzerię... O mnie zapomniano... Te 30 lat...- przez chwilę, jakby patrzył w nicość...- Chociaż, wiesz co, nie chcę o tym mówić...
-Zaczekaj!- wrócił do pokoju...- No świetnie... Nadal nic nie wiem...-powiedziałam do siebie.
Oparłam się o ścianę i zaczęłam myśleć... Już wiem! Wiem kto może mi pomóc!

(Perspektywa Toy Chicy)

-Czyli już wszystko w porządku?- zapytałam.
-Tak...- odpowiedział z uśmiechem Foxy.
-Wiesz, długo nie widziałam u ciebie uśmiechu.. A z Mangle już rozmawiałeś?
-Tak, już chyba ze wszystkimi.- wciąż był zadowolony.
-Ale wiesz, co? Jest jeden ktoś, z kim chyba nie rozmawiałeś. Ktoś kto bez ciebie czuł się bezużyteczny...- Foxy się na mnie dziwnie popatrzył.- Eh... Ktoś z kim współpracowałeś, żeby dostać się do strażnika.- zastanowił się i nagle się ocknął.
-Balloon Boy!- krzyknął.
-No brawo.- zaśmiałam się.
-Dzięki Toy Chi!- pobiegł w stronę środkowego korytarza.
-Nie ma za co!- wreszcie wszystko wróciło do normy.
Nagle z wentyli wyszedł Toy Bonnie.
-I jak?- zapytałam.
-Zdążył założyć maskę. W nagrodę sobie jeszcze pożyje.- zaśmiał się.
-No to moja kolej, wychodź!
-A rozmawiałaś już z Foxy'm?- pytał wychodząc.
-Właśnie przed chwilą.- uśmiechnęłam się.
-Ahh... Dobrze, że już wszystko wróciło do normy.
-Tak... Potrzymaj...- moje oczy zmieniły się na czarne, gdy podałam mu swój dziób. Posłusznie wziął.- Czemu się tak dziwnie uśmiechasz?
-No wiesz, po twoim powrocie może tu będę, może nie...
-Spróbuj tylko gdzieś uciec to mnie popamiętasz.
-No dobrze, dobrze, poczekam...- zaczęłam wchodzić do wentyli.- Może...- dodał ze śmiechem. Spojrzałam się na niego.- Już nic nie mówię!
-I tak ma być.- teraz ja się zaśmiałam i weszłam do wentyli.

(Perspektywa Mangle)

-No gdzie on jest?- szłam środkowym korytarzem.
Nagle natknęłam się na Foxy'ego.
-Hej Mangle!
-O, cześć. Słuchaj, nie widziałeś gdzieś Golden Freddy'ego?
-W sumie to nie, ale sprawdź na scenie, bo czasem pocza Toy Freddy'ego.
-Poucza?
-No tak, tak!
-Śpieszysz się gdzieś?- uśmiechnęłam się.
-Tak, do Balloon Boy'a!
-A no tak, tyle na ciebie czekał...
-Dlatego do niego idę!
-Raczej biegniesz.- zaśmiałam się.- Więc biegnij dalej.- pobiegł w kierunku pokoju gier, a ja poszłam na scenę.
-Hej Toy Freddy.
-Znowu mi będziesz kazała zejść?- mówił z załamaniem.
-Na twoje szczęście nie. Szukam Golden Freddy'ego.
-Tu go nie ma.
-Ahh... Nigdzie go nie ma!
-W sumie racja. Raz jest w zachodnim, raz w pokoju gier.
-Ale ja muszę go znaleźć!
-A coś się stało?
-Właśnie chcę się tego dowiedzieć...- poszłam do pokoju serwisowego.
Spotkałam tu Old Freddy'ego i Old Chicę.
-Hej Freddy, Chica- nie lubię mówić do nich Old. Myślę, że wtedy czują się obrażeni. Właściwa nazwa Foxy'ego też ma na początku Old...- Nie wiecie gdzie może być Golden Freddy? pokiwali przecząco głową.- No trudno, to na razie.- odeszłam.
Kurczę, ktoś powinien ich w końcu naprawić... Chica dalej w połowie nie ma rąk... Freddy jest zniszczony... Ale przynajmniej mogą sobie odpocząć, gdy my Toy'e zabawiamy dzieciaki... Szłam środkowym korytarzem, więc przy okazji zajrzałam do biura. Oczywiście siedział tam strażnik z maską. Szybko się wycofałam i w tej chwili zauważyłam Golden Freddy'ego na końcu korytarza.
-Goldy!- zawołałam.

CDN jutro ;3

piątek, 25 grudnia 2015

Rozdział 11 - Muszę to przemyśleć...

(Perspektywa Springtrap'a)

Spałem w najlepsze kiedy nagle obudziło mnie pukanie do drzwi...
-Springtraaap! Śpisz jeszcze?- wołała zza drzwi Mangle)
-No już nie...- wymamrotałem.
Wstałem i wyszedłem z ciemnego pokoju.
-Dziś twój pierwszy ,,dzień pracy''!- wołała skacząc koło mnie.
-Tak wiem...- wyszedłem na korytarz.
-Urządzimy strażnikowi prawdziwy Dom Strachów! Może nawet lepszy od Fazbear's Fright!
-Tak... Na pewno...- urwałem. - Czekaj, co?
-Urządzimy strażnikowi...- zaczęła, ale jej przerwałem.
-Nie, nie... Powiedz jeszcze raz tą nazwę.
-Fazbear's Fright?
-No właśnie, o co chodzi?
-A no tak, przecież jesteś nowy, więc nie wiesz... Jakiś kilometr stąd znajduje się Fazbear's Fright: The horror attraction, czyli taki Dom Strachów. To chyba najstraszniejsze miejsce w kraju. Podobno kiedyś jedna osoba o mało co nie umarła na zawał... Ale ludziom podobał się strach... Jednak z czasem przestano odwiedzać to miejsce, bo nie było nowych atrakcji... Pewnie teraz pilnuje go w nocy jakiś strażnik, tak jak u nas... Tam jest straszniej niż tu, ale u nas jest niebezpieczniej...
-Dlaczego?- zaciekawiłem się.
-No wiesz u nas są prawdziwe animatroniki. My możemy kogoś uszkodzić, zabić... Duchy tego nie potrafią...
-Duchy?- zdziwiłem się.
-No znaczy... Właściwa nazwa to Phantomy. Jedni mówią, że to duchy po spalonych dawno animatronach z jednej Pizzerii- ,,Spalonych?!'' pomyślałem- inni twierdzą, że to duchy animatroników, które wciąż istnieją, a powstają, gdy animatronik zabije człowieka. Jeśli to ta druga opcja, to możliwe, że jest tam także moja wersja Phantom...
-Czyli, że... Zabiłaś już kogoś?
-No... Raz się zdarzyło... Foxy podobno też kiedyś zabił strażnika...
-Hmm... I co teraz z tym miejscem?
-Strażnik w nocy je pilnuje, ale w dzień jest zamknięte. Jak, mówiłam... Brakuje tam ,,nowej atrakcji''. Czasem pracownicy zawożą tam z naszej lub z innych pizzerii niepotrzebne części animatronów. Może kiedyś zbudują z tego właśnie tą ,,nową atrakcję''.
-A powiedz mi jeszcze...- nie zdążyłem zapytać, bo nagle pojawił się on...
-Goldy!- zawołała Mangle. On natomiast spojrzał na mnie.
-Postanowiłeś już się nie obijać?- skrzyżował ręce.
-Nie obijałem się tylko starałem się ,,nie narobić szkód''...- powtórzyłem jego wcześniejsze słowa.- I przepraszam bardzo, ale przeszkadzasz mi w wykonywaniu pracy.- zmierzyliśmy się wzrokami.
-To może my już pójdziemy?- szybko zaproponowała chyba zestresowana Mangle.
-Ostrzegam cię, lepiej mnie nie denerwuj.- powiedział Golden Freddy, po czym zniknął.
-Nie martw się niedługo już nikt nie będzie nikomu wchodził w drogę...- wymamrotałem pod nosem.
-No dobra to idziemy?- odetchnęła Mangle.
-Tak...- powiedziałem z niechęcią.- Ale powiedz mi jeszcze...- przypomniałem sobie.- Jak można się dostać do tego Domu Strachów?
-Noo, tak jak mówiłam, pracownicy...- urwała.- Czekaj, chcesz się tam znaleźć?- mówiła zdziwiona.
-Noo, znaczy...
-Dlaczego?
-Ahh... Słuchaj, to miejsce nie jest dla mnie. Ja nie jestem taki jak wy. Wy jesteście nowi, a ja zniszczony.
-Old animatroniki, też są...
-No wiesz o co chodzi... Poza tym i tak bym się tu z nikim nie dogadał...- skierowałem się w stronę pokoju Mangle.
-Zaczekaj, a co z zaczęciem twojej pracy?!
-Jednak nie będę tu pracować... I to w dodatku na życzenie Golden Freddy'ego... I nie obchodzi mnie, co na to powie...- wróciłem do swojego pokoju i włączyłem tryb nocny, bo przecież jest w nim ciemno, a raczej czarno...
Spojrzałem na wszystkie swoje plany zapisywane na kartkach... Podniosłem je i podarłem po czym rzuciłem je na podłogę, na którą zaraz także siadłem. Muszę to wszystko przemyśleć... Zniszczyć miejsce i postacie, których nienawidzę razem ze sobą... Czy zostawić ich i żyć wreszcie w miejscu stworzonego dla takich jak ja... Chcę zemsty po tych 30 latach... Ale chcę także zacząć wszystko od nowa, w miejscu, w którym wreszcie będę mógł normalnie żyć...

CDN może jutro lub pojutrze (chociaż nwm, bo jeśli nikt nie czyta... :d)

środa, 23 grudnia 2015

Rozdział 10 - Wszystko będzie dobrze?

(Perspektywa Springtrap'a)

Mangle wyszła z pokoju. Już myślałem, że znowu zapyta co robię u siebie... Przecież nie może wiedzieć o moim planie... Zniszczenia pizzerii! Tak! A raczej spalenia jej! To jedyny sposób, żeby się stąd wydostać... Moja pierwsza próba była nieudana... Ale teraz nadarza się kolejna okazja. I jeszcze do tego Golden Freddy... Rozkazuje mi! Chyba zapomniał z kim ma do czynienia... Mam nadzieję, że już niedługo wszystko się skończy... Inni nie będą musieli mnie oglądać, a ja nie będę musiał oglądać innych...

(Perspektywa Mangle)

Właśnie przechodziłam przez scenę, kiedy natknęłam się na Golden Freddy'ego.
-I jak?- zapytał.
-Co jak?- też zapytałam, ale wiedziałam o co chodzi.
-Jak ze... Springtrapem...?- mówił, jakby nie chciał, ale musiał.
-Siedzi w pokoju.- uśmiechnęłam się głupio.
-Ale.. No wiesz o co chodzi...
-No dobra, dobra... Powiedział, że się zgadza, ale zaczyna od jutra.
-Dobrze... Mam nadzieję, że to co mówiłaś okaże się prawdą... Że on... Na prawdę się zmienił...- uśmiechnęłam się tylko i pożegnałam go.
Poszłam w stronę zachodniego korytarza. No nie... Foxy... No to zawracam...
-Mangle!- no nie...- Zaczekaj!
-Czego znowu chcesz?- zapytałam obojętnie.
-No... Przeprosić...
-Przeprosić?
-Tak... Za moje ostatnie zachowanie... Nie wiem co się ze mną działo...- zainteresowałam się jego wypowiedzią.- Chyba... Byłem zły za to, że nikt mi nie wierzył z tą maską...
-Ahh... Miałeś prawo być zły... Powinniśmy cię wysłuchać...
-Ale nie miałem prawa nikogo nazywać głupim.. I miałaś rację, każdy ma swoje zdanie... Przepraszam...- spuścił głowę, ale zaraz do niego podeszłam i go przytuliłam.
-To nie twoja wina... Poza tym nic się nie stało...- uśmiechnęłam się, a on odwzajemnił uścisk.
Chyba już wszystko wróciło do normy. Może jest nawet dla nas szansa? Puściłam go.
-Cieszę się, że już wszystko jest dobrze...- znów się uśmiechnęłam.- Ale muszę już iść, sprawdzić co ze Springtrap'em...
-Więc ja idę do biura.- uśmiechnął się i poszedł dalej zachodnim korytarzem. Ja natomiast wróciłam do Dziecięcej Zatoczki.
Za pół godziny szósta.
-Springtrap, jesteś?
-Jestem, jestem...- wyszedł z ciemnego pokoju.
-O! A ty nie miałeś zacząć od jutra?- uśmiechnęłam się.
-I zacznę od jutra.. Ale dziś się trochę rozejrzę... Muszę wiedzieć gdzie co jest, jeśli mam tu.. Hmm... Pracować?
-No tak! Chociaż już raz cię oprowadzałam, ale to było tydzień temu... Iść z tobą?- zapytałam?
-Nie musisz...
-Na pewno?
-Na pewno...
-Tak na 100%- dalej pytałam.
-Tak, ale mogę już iść?
-Ale ja też idę w takim razie.- nie dawałam za wygraną.
-Ehh... No jeśli musisz...
-Jej!- szybko wybiegłam z pokoju i poczekałam aż Springtrap też wyjdzie, po czym... Znowu pobiegłam dalej. I tak przez całą drogę.
ja wszędzie biegałam, a Springtrap chodził wolno i dokładnie oglądał każde pomieszczenie. Jednak szybko musieliśmy wracać, bo już dochodziła szósta. Byliśmy już w Dziecięcej Zatoczce, a Springtrap skierował się do swojego pokoju.
-Dobranoc..- powiedziałam siedząc już na ziemi. On się zatrzymał i odwrócił.
-Dobranoc...- odpowiedział z uśmiechem, po czym zniknął w ciemnościach swojego pokoju. Położyłam się i po chwili wybiła szósta.

CDN jutro lub pojutrze (wigilia nie przeszkadza xD) ponieważ ostatnie komentarze bardzo mnie zmotywowały! :D Mam nadzieję, że nikogo nie zawiodę! ^^

niedziela, 16 sierpnia 2015

Rozdział 9 - Rozkaz?

(Perspektywa Mangle)

Minął tydzień odkąd otworzyłam ten pokój, w którym był Springtrap... Jak na razie wszystko układa się dobrze i nie ma problemów. Pojawił się także nowy strażnik. Wygląda na miłego i lekko przerażonego. Udajemy, że maska nas odstrasza... Golden Freddy wreszcie kazał wychodzić Foxy'emu z Pirackiej Zatoczki. A przy okazji zyskałam przyjaciela... W końcu Toy Chica zajęta Toy Bonnie'm, a Foxy... Dalej jest obrażony na wszystkich... Z innymi się aż tak nie przyjaźnię... A teraz wreszcie kogoś mam i on też ma kogoś. Nikt z pizzerii nie przepada za nim. Nie tylko wygląd ich odstrasza, ale także to, kim jest... Ja postanowiłam jednak dać mu szansę... I wyszło mi to na dobre... A teraz wiszę na suficie środkowego korytarza do biura... Ale nie sama...
-Teraz moja kolej...- mówił Foxy zasłaniając się ręką przed latarką.
-Bo nagle postanowiłeś wyjść zza kurtyny?- powiedziałam.
-Wyszedłem, bo przynajmniej w końcu się przekonaliście, że strażnik ma maskę...- zmrużyłam oczy.
-Jesteś taki nieznośny!
-To znaczy...?
-Kiedyś po prostu byłeś inny...
-Charakter się zmienia...
-W tym przypadku chyba na gorszy...- powiedziałam, po czym wyszłam z korytarza i poszłam do Dziecięcej Zatoczki. Usiadłam na podłodze.
-Coś szybko wróciłaś.- usłyszałam głos z ciemnego pomieszczenia, bo drzwi ciągle już były otwarte.
-Taa...- odrzekłam byle jak.
-Stało się coś?- zapytał.
-Nic szczególnego... A ty? Co tam robisz?- przyjrzałam się, by coś dostrzec z daleka, ale i tak widziałam w drzwiach tylko ciemność.
-Aa nic szczególnego.- powiedział to samo.
-No dobra, dobra.- zaśmiałam się.- A tak na poważnie?
-To raczej tajemnica.
-Ty tak poważnie mówisz?
-Tak, mówię poważnie.- ja tylko pokiwałam głową.
W tej chwili do pokoju zajrzała Toy Chica i pokazała ręką, żebym podeszła. Rozejrzałam się, wstałam i zrobiłam to co kazała. Stanęłyśmy na zewnątrz.
-O co chodzi? Jeśli dalej chcesz mówić o tej piwnicy to...
-Nie no dobra, dobra! Już o tym nie gadam. Chciałam tylko zapytać czy wszystko jest z nim w porządku?
-Ze Springtrap'em? A dlaczego miałoby nie być?
-Chodzi mi o to, czy nie sprawia problemów?
-Przecież ciągle siedzi w pokoju. Jak może sprawiać problemy?
-No właśnie, nie może... Ale Goldy mówił, że nie chce tu ,,leni''...
-Czyli... Chce go stąd wyrzucić?
-Nie do końca... Chce tylko, żeby... On...
-Springtrap...
-Właśnie... Chce, żeby zaczął wychodzić i robić to co my...
-Hmm... Myślę, że nie będzie z tym problemu.
-Dobrze... A i jeszcze jedno... Na prawdę myślisz, że Springtrap się zmienił? W końcu tak na prawdę dalej siedzi w nim człowiek, który nas zabił...- tu już mówiła ciszej.
-Szczerze to sama do końca nie wiem... Ale... Mam nadzieję...- spojrzałam przez drzwi w stronę ciemnego pomieszczenia.
-No cóż... Dobrze, więc ja już idę do strażnika.- uśmiechnęła się.
-A ja idę dać Springtrap'owi zadanie.- też się uśmiechnęłam.
Weszłam do Dziecięcej Zatoczki i oparłam się o ścianę obok drzwi ciemnego pomieszczenia.
-Springrap?
-Tak?
-Mam dla ciebie zadanie.
-Zadanie?
-A nawet robotę.
-Robotę?
-Albo lepiej. Rozkaz.
-Rozkaz? Znaczy, czekaj, czekaj...- wychylił się z pomieszczenia.- Jaki rozkaz?- zapytał.
-Masz przestać być leniem.- spojrzałam na niego z powagą, a on na mnie z wielkim zdziwieniem.- Nie no dobra, dobra, żartuję.- zaśmiałam się.- Po części... Słuchaj... Goldy podobno mówił, że nie chce tu leni i masz zacząć robić to co my, czyli wychodzić do strażnika...
-Ohh... No dobrze... Zacznę od jutra...- cofnął się do pokoju.
-Hej... Wiem, że teraz ciężko ci z kimś porozmawiać, a nawet przejść koło kogoś po tym co się stało... W sumie się innym nie dziwię, ale jednak nie powinno tak być... Może spróbujesz z kimś porozmawiać?
-Niby z kim? Wszyscy mnie tu nie znoszą.- mówił to obojętnie.
-No na przykład... O! Z Balloon Boy'em? On wszystkich lubi! Jest trochę dziwny... Ale każdego lubi, a każdy lubi jego!- uśmiechnęłam się.
-Ehh... No dobra... Ale tak jak mówiłem... o dopiero jutro...
-Dobrze.- znów się uśmiechnęłam, po czym wyszłam z pomieszczenia i skierowałam się w stronę biura.

CDN pewnie pojutrze ;3

niedziela, 9 sierpnia 2015

Rozdział 8 - Druga szansa

(Perspektywa Mangle)

-O... O czym ty właściwie mówisz?- zapytałam zdziwiona i lekko przerażona.
-Mówię o was...- odpowiedział Springtrap, a ja otworzyłam lekko usta i zmrużyłam oczy próbując cokolwiek zrozumieć.- Bo nagle sobie wszystko przypomniałem...
Nagle pojawił się Golden Freddy...
-Goldy?! A ty co tu...?- zaczęłam.
-Poleciałem do biura i co zobaczyłem? Martwego struża. Toy Chica i Toy Bonnie tylko pokazali na ten korytarz... I widzę tu ciebie... To ty go zabiłaś?- spytał lekko zły.
-Co? Nie! To nie ja!
-Skoro nie ty, to kto...- nie dokończył, bo nagle zauważył Springtrapa stojącego trochę dalej ode mnie w ciemności.- Ty?!- zwrócił się do niego po czym pojawił się przed nim i przykuł go do ściany łapiąc za jego szyję.- Skąd tu się wziąłeś?! Sam widziałem jak 30 lat temu płoniesz żywcem...
-No niestety... Jakoś przeżyłem...- mówił z trudem oraz z uśmiechem.
-Oh, ty...!
-Goldy!- zawołałam.- O co tak właściwie chodzi?!
-O to, że trzeba go jak najszybciej stąd usunąć!- mówił jeszcze mocniej przyciskając go do ściany.
-Ale dlaczego?!
-Bo to on...! To on nas zabił!- oznajmił patrząc na niego groźnie.
-Że co?!- zrobiłam wielkie oczy.- To prawda?- patrzyłam przerażona na Springtrap'a. Wtedy uśmiech mu zniknął z twarzy i westchnął.
-No prawda...- przeraziłam się.- Ale na prawdę tego żałuję...- dodał po chwili.
-Nie ściemniaj mi tu! Znam cię i dobrze wiem, że nie obchodzą cię inni!- denerwował się Golden Freddy.
-Tym razem mówię prawdę!- dalej się nie uśmiechał, więc może serio mówi prawdę?...
-Uważaj, bo jeszcze ktoś ci uwierzy...- mówił Golden.
-Ja wierzę...- spojrzeli na mnie oboje zaskoczeni.
-C-co proszę?- dziwił się Goldy.
-Może... Może by mu dać jedną szansę?...
-Żartujesz sobie?
-N-nie... Mówię prawdę... Każdy zasługuje na drugą szansę...- Goldy westchnął na moją wypowiedź.
-Jak ja nie znoszę... Eh... Dobra... Dam jedną, jedyną szansę...- puścił Springtrap'a, który opadł na ziemię i złapał się za szyję.- Ale ty tego chciałaś, więc to ty go masz pilnować... I oby nie narobił dużych szkód, bo inaczej nie zawaham się zrobić tego, co 30 lat temu...- powiedział po czym rozpłynął się w powietrzu.
-No... Słyszałeś... Masz nie narobić dużych szkód...- powiedziałam, a on wpatrywał się we mnie zdziwiony.- Co?- zapytałam.
-Wstawiłaś się za mną?- mówił ściszonym głosem.
-Tak jak mówiłam... Każdy zasługuje na drugą szansę...
-Gdybyś mnie znała, nie mówiłabyś tak...
-Pewnie, że bym mówiła...- pomogłam mu wstać.- Jest 5:10. Mamy trochę czasu, więc cię tu oprowadzę.- zaprowadziłam go najpierw do pomieszczenia naszej Marionetki, później do Balloon Boy'a, na scenę Toy'ów, kuchni i pomieszczenia, w którym odpoczywają Old'y.
-A tam?- zapytał wskazując na zachodni korytarz. Tam znajduje się Piracka Zatoczka, a nie chciałam na razie tam iść... Z resztą Foxy te z nie byłby zachwycony widząc kogoś z nas...
-Tylko korytarz... Nic ważnego, a i może lepiej wracajmy, bo niedługo 6...
-Mamy jeszcze 10 minut. Pójdźmy tam.
-Na prawdę nic tam nie ma...- ale zaczął iść przez korytarz.- No czekaj! Oh...- podbiegłam do niego.- No dobra, jest tu tylko Piracka Zatoczka, ale zawsze zasłonięta kurtyną...- właśnie do niej doszliśmy.
-A w środku niej?- lepiej powiem prawdę, bo inaczej tam zajrzy...
-No stoi tam animatronik-lis...
-Taki jak ty?- zapytał.
-Podobny tyle, że chłopak... Nazywa się Foxy... Ale nie chce widzieć żadnych gości, więc lepiej chodźmy...
-Coś się stało?
-Nic szczególnego. Zwyczajna kłótnia i na pewno mu przejdzie...
-Jesteście razem?- zapytał.
-Co? Niee! Poza tym za bardzo się różnimy.- spuściłam wzrok. Nastała cisza, którą postanowiłam przerwać.- Lepiej wracajmy...
-Dobrze...- poszliśmy do Dziecięcej Zatoczki, a Springtrap skierował się do ciemnego pokoju, w którym go znalazłam.
-Eem, nie musisz tam spać, możesz zostać tutaj.
-Przyzwyczaiłem się do ciemności i nie robi mi to różnicy.
-No dobrze... A no i myślę, że warto było dać ci drugą szansę...- uśmiechnął się tylko i wszedł do ciemnego pomieszczenia.
Ja położyłam się na podłodze i poczekałam aż przestanę działać...

CDN jutro ;D

sobota, 8 sierpnia 2015

Rozdział 7 - Nietypowa sytuacja

(Perspektywa Mangle)

-I jak z Foxy'm?- zapytałam.
-D-dobrze, ale... To znaczy źle... Nie zgodził się, tylko...- mówiła Toy Chica.
-Tylko?- dopytywałam.
-Tylko kto to jest?!- zapytała zaskoczona wskazując na Springtrap'a.
-A no tak! To jest Springtrap.- przedstawiłam go.- A to są...- zwróciłam się do Springtrap'a.
-Toy Chica i Toy Bonnie...- dokończył za mnie.
-Tak wła... Czekaj... Skąd znasz ich imiona?- zdziwiłam się. Uśmiechnął się.
-Dobrze je pamiętam...- dodał.
-Ale skąd?...- przez chwilę nie odpowiadał.
-Po prostu... Pamiętam...- przewrócił oczami.
Zdziwiłam się, ale postanowiłam o więcej nie pytać.
-A skąd on w ogóle tu się wziął? Na nowego nie wygląda...- skrzyżował ręce Toy Bonnie.
-Znalazłam go w pewnym pokoju... No, a mówiliście, że Foxy się nie zgodził?...- powiedziałam.
-Dokładniej powiedział, żebyśmy sami sobie radzili...- mówiła Toy Chica.
-No trudno... I tak myślałam, że się nie uda... Ale mam plan B...
-Plan B powiadasz?- zapytał Toy Bonnie.
-Tak, plan B, a Springtrap nam w tym pomoże.- spojrzałam na niego.- W końcu się zgodził...- uśmiechnęłam się.
***
-No dobra, tak jak mówiliśmy, Toy Chica do zachodniego.- powiedziałam.
-Tak!- powiedziała kierując się w stronę zachodniego korytarza.
-Toy Bonnie do wschodniego razem ze mną. Ja pierwsza. Wtedy wyjdę na sufit...
-Jasne!- potwierdził Toy Bonnie.
-Springtrap... Ty idziesz do środkowego korytarza i czekasz na znak... Wtedy skaczesz...
-Taak...- powiedział zniekształconym głosem.
-No dobra to obstawiamy...- powiedziałam i poszłam z Toy Bonnie'm do wschodniego korytarza i tam do wentyli.
Po przejściu ich poczekałam aż strażnik podniósł kamerę. Wtedy weszłam na sufit. Strażnik zorientował się, że Toy Chica siedzi po lewej w wentylach, więc przygotował broń. Wystraszyła się, ale dalej tam siedziała. Po chwili Toy Bonnie pochałasował trochę, więc strażnik obrócił się w jego kierunku. Wtedy ja wydałam dźwięki zakłóconego radia.
-I tak się wam nie uda...- powiedział strażnik celując we mnie. Wystraszyłam się, ale nie zapomniałam co trzeba zrobić.
-Już!- krzyknęłam.
W tym momencie ze środkowego korytarza wyłonił się Springtrap. Strażnik był przerażony jego wyglądem. Nigdy przecież go nie widział i coś go sparaliżowało. Animatronik podszedł do strażnika i wytrącił mu broń po czym podniósł go łapiąc za szyję i rzucił nim o ścianę. Strażnik opadł na podłogę. Widać, że ciekła mu krew z głowy.
-Em... Springtrap?- zaniepokoiłam się. Ale on nie słuchał i jeszcze bliżej podszedł do strażnika po czym... Po prostu... Jego głowa... I dźwięk łamanych kości...
-Springtrap!- krzyknęłam.
Odwrócił się i popatrzył na mnie czarnymi oczami z żółtymi źrenicami, które bardzo mocno świeciły. Przeraziłam się. Jednak po chwili zamknął oczy. A otwierając je widać było, że już ma normalne źrenice i ogółem całe oczy... Odwrócił się jeszcze i spojrzał na ciało strażnika. Po czym jeszcze raz na mnie, jakby przez chwilę nie wiedział co się stało. Toy Chica patrzyła z przerażeniem zakrywając usta. Toy Bonnie niedowierzał w to co się stało. Springtrap po chwili milczenia odwrócił się i wrócił do środkowego korytarza. Ja spojrzałam na dwójkę moich przyjaciół po czym podążyłam za Springtrap'em.
-Springtrap!- zaczęłam go wołać. Zatrzymał się.
-Co?- spytał stojąc tyłem.
-No, ja... Właściwie to nie wiem co mam powiedzieć... Z-zabiłeś strażnika...- powiedziałam, a on westchnął.
-Tak... Przepraszam... Ale...- nagle zaczął się śmiać.- Chyba nie kontrolowałem siebie. I właściwie... Nie chcieliście go zabić? W końcu on z wami chciał to samo zrobić.- odwrócił się.- Tacy ludzie zasługują na karę... Każdy ją kiedyś dostaje... Ja także ją dostałem... A i tak, by się to prędzej czy później wydało... Nie sądziłem, że będę kiedyś rozmawiał, a nawet współpracował... Z moimi ofiarami oraz wrogami...- zmrużył oczy, a ja patrzyłam z przerażeniem i zastanawiałam się o czym on tak właściwie mówi...

CDN pewnie jutro ;33

piątek, 7 sierpnia 2015

Rozdział 6 - Ktoś nowy

(Perspekywa Mangle)

-Żartujesz, prawda?- zapytała Toy Chica.
-Nie no na prawdę mówię! Zaufaj mi!- mówiłam.
-A co jeśli się nie zgodzi?- pytał Toy Bonnie.
-To próbujcie dalej.
-Ale przecież...- zaczęła Toy Chica.
-Ej no czas ucieka.
-No dobra, ale gdzie ty wtedy będziesz?
-Będę musiała coś szybko sprawdzić. Dobra więc już idźcie.
-No dobra.- poszli w stronę Pirackiej Zatoczki.
Uff... No dobra, kazałam Toy Chice i Toy Bonnie'mu pójść do Foxy'ego i namówić go, aby nam pomógł ze strażnikiem. Jakieś małe szanse są, że się zgodzi, a ja mam pretekst, żeby jakoś otworzyć te drzwi. Chyba na serio je wyważę... Weszłam do pokoju.
 No dobra, teraz te drzwi...- wsadziłam pazury w małą szczelinę między drzwiami, a ścianą i próbowałam je wyłamać, jak łomem. Nie udawało mi się, więc walnęłam w drzwi i zaczęłam je drapać. To nic nie dawało więc upadłam na ziemię podpierając się o drzwi. Nagle zauważyłam coś błyszczącego między ściananą, a raczej kątem i dywanem, który leżał na podłodze. Podeszłam do kąta i odwinęłam dywan, a tu leży klucz. ,,Serio?''- pomyślałam.- ,,I to chyba cud, że go znalazłam tutaj.''- wzięłam go do ręki po czym użyłam go do otworzenia drzwi. Powoli otworzyłam drzwi. W pomieszczeniu było strasznie ciemno, a nie było nigdzie włącznika. Widziałam jedynie jakieś kartony przy drzwiach. No trudno, trzeba włączyć tryb nocny, chociaż przez niego trochę się męczę, bo zabiera trochę energii. Zaczęłam widzieć na zielono. Na końcu pokoju dostrzegłam coś... A raczej kogoś, bo animatronika siedzącego na ziemi i podpierającego się plecami o ścianę, chyba, że to pusty kostium... Widać, że to kostium królika, ale strasznie zniszczony. Koloru nie znam, bo w końcu wszystko widzę na zielono... Postanowiłam podejść. Przyklękłam obok.
-Halo?- zaczęłam.- Czy ty... Żyjesz?- animatronik po chwili wolno otworzył oczy i spojrzał na mnie. Te oczy były nietypowe... Niby całe ciemne, a w środku białe okręgi...- Hej, jak się nazywasz?- zapytałam.
-Spring... Trap...- wymamrotał.
-Ja jestem Toy Foxy, ale wszyscy mówią mi Mangle.
Porozmawialiśmy przez chwilę. Zapytał który jest rok, po czym stwierdził, że siedział tu przez 30 lat. A ja opowiedziałam mu o pizzerii i spytałam czy pomoże nam ze strażnikiem. Pokiwał głową, że tak. Ucieszyłam się. Pomogła mu wstać i poszliśmy korytarzem w stronę biura. Po drodze spotkaliśmy Toy Chicę i Toy Bonnie'go...

CDN prawdopodobnie jutro ;)

wtorek, 23 czerwca 2015

Rozdział 5 - Broń?!

(Perspektywa Mangle)

Przez dzień dzieciaki zdążyły mnie znowu rozłożyć... Znów chodzenie po suficie... Ale siedząc w pokoju okazało się, że drzwi nie zostały zaklejone... Może nikt z osób dorosłych tu wczoraj nie zaglądał? Poszłam do Old Bonnie'go. Oczywiście nie miał twarzy, więc nie mógł mówić. Ale zawsze wydawał się być mądry... I on dobrze się znał na tej pizzerii.
-Bonnie- zaczęłam.- Czy są tu gdzieś jakieś niepotrzebne klucze, których nikt nigdy nie używał?- Old Bonnie ciągle się we mnie wpatrywał czerwonymi światełkami imitującymi oczy. Po chwili zaczął iść w kierunku magazynu. Dotarliśmy pod jego drzwi i weszliśmy do środka.
Bonnie wskazał na stojącą małą szafeczkę obok półek z maskami animatroników. W szafce była jedna szuflada, więc podeszłam i ją otworzyłam. Były w niej 3 różne klucze. Wzięłam wszystkie.
-Dzięki.- powiedziałam i szybko wyszłam z magazynu. Poszłam do Dziecięcej Zatoczki.
Wzięłam pierwszy mały, złoty kluczyk, ale okazał się za mały. Drugi był większy, także złoty. Nie można go było przekręcić. Czyli to musi być ten ostatni, srebrny... Powoli go włożyłam w dziurkę od klucza i spróbowałam przekręcić... Nie pasuje! Walnęłam pięścią w drzwi. Po chwili wyszłam z pokoju i skierowałam się do magazynu. Po drodze spotkałam Toy Chicę.
-Mangle!
-Hej, sorry, ale wczoraj nie...
-Dobra, nie ważne, muszę ci coś powiedzieć!
-Hm?
-Okazało się, że strażnik na prawdę ma dodatkową maskę.
-Co?! Ale jesteś pewna?
-Tak, na 100%! Wczoraj sama mu ją zdjęłam.
-Czyli jednak Foxy miał rację...
-No miał... Chciałam mu wczoraj powiedzieć, ale nie zdążyłam... Poszłabyś teraz ze mną?
-Ale on chyba nie chce z nikim rozmawiać...
-No, ale chodź. Chociaż... A co tam trzymasz?- nagle zapytała.
-A nic!
-Klucze? Do czego ci klucze?
-No nie wiem, byłam ciekawa, czy są jakieś niepotrzebne...
-Ale do czego...
-Później ci powiem, ale odniosę je do magazynu i pójdę teraz z tobą do Foxy'ego.
-No dobra.
Odniosłyśmy klucze do magazynu i poszłyśmy do Pirackiej Zatoki.
-Foxy?- zaczęła Toy Chica.
-Mhm?- odpowiedział Foxy zza kurtyny.
-Chciałyśmy ci powiedzieć...- nie dokończyłam. Spojrzałam się na Toy Chicę.
-Chciałyśmy przeprosić...- powiedziała za mnie.
-Za co niby?- mówił drwiąco Foxy.
-Za to, że cię nie słuchaliśmy wszyscy... Ty wiedziałeś, że strażnik ma dodatkową maskę...
-Dopiero to zauważyliście?- zaśmiał się.- No i co z tym zrobicie?
-No... Teraz możemy go do kostiumu włożyć?
-No to zróbcie to...
Spojrzałam się na Chicę i skinęłam głową, żeby lepiej już iść. Poszłyśmy do wschodniego korytarza i spotkaliśmy tam Toy Bonnie'go. Był widocznie przestraszony.
-Hej Bonnie... Coś się stało?- zapytała Toy Chica.
-Lepiej nie idźcie do biura...- odpowiedział.
-Dlaczego?
-On... On ma broń!
-Co?!
-Tak!
-To w ogóle mu na nią pozwolili?!
-Nie wiem, ale chciał do mnie strzelić idiota!
-Sprytnie... Więc taki jest jego plan?
-Musimy mu ją zabrać.- postanowiłam.
-Ale niby jak?!- mówił Toy Bonnie.
-Chwila! Ale przecież jesteśmy takimi robotami, nie? To chyba on nie może nas zabić?- powiedziała Toy Chica.
-Niby tak, ale chyba jednak żyjemy? A każde życie można odebrać...- mówił Toy Bonnie.- Ale wtedy chyba byśmy byli wolni? Wolni, od tego miejsca...
-Chyba tak, ale... W sumie się trochę przywiązałam do tej pizzerii... I fajnie jest jednak żyć... Mimo w postaci animatroników...- mówiła Toy Chica. Ja pomyślałam o tym, że jeszcze nie dowiedziałam się co jest w tych drzwiach.
-Więc trzeba zabrać tą broń...- postanowiłam.
-No, ale jeszcze raz... Pytanie brzmi: Jak?- zapytał Toy Bonnie.
-Chyba mam pomysł...- odpowiedziałam.- Nie wiem czy coś z tego wypali... Ale zawsze warto spróbować...

Next będzie pewnie jutro ^-^ ;)

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Rozdział 4 - Tajemnicze drzwi

(Perspektywa Toy Chici)

Ze starszych animatroników zdążyliśmy z Toy Bonnie'm powiedzieć o masce tylko Freddy'emu, Chice i Bonnie'mu. Z Toy'ów powiedzieliśmy Freddy'emu. Mangle się zamknęła sama w Dziecięcej Zatoczce, Puppy ciągle śpi, a Balloon Boy... Chyba nie słuchał, tylko się ciągle uśmiechał... Foxy?... Nie wiem, czy nas posłucha... Zaledwie 4 animatroniki o tym wiedzą... No, 6 razem z nami... Jest już 5:15... Zostało 45 minut, więc poszliśmy spróbować z Bonnie'm jeszcze raz z Mangle. Ciągle staliśmy pod jej drzwiami.
-Mangle, proszę, to ważne!
-Teraz nie mogę! Nie mam ochoty...
-Ale to dotyczy tej maski strażnika! Ona...
-Nie chcę słyszeć o żadnej masce!
-Ale ona...
-Lalalala, nie słyszę!- chyba zakryła uszy...
-Dobra, chodź Bonnie...- zawróciłam z nim.
Puppy śpi. Balloon Boy'a teraz nie ma. Pewnie jest już w wentylach... Zostało 30 minut i został Foxy...
-Mówić mu?- zapytałam.
-Sam nie wiem...- odpowiedział zakłopotany Toy Bonnie.
-Kurde... Może powinniśmy go przeprosić?
-Może powinniśmy...

(Perspektywa Mangle)

Co on sobie wyobraża? Sądzi, że jesteśmy głupi? A może to my mamy rację? Nawet nie można z nim normalnie porozmawiać... Z wściekłości zaczęłam drapać ścianę naprzeciwko drzwi... Pod tapetą było zwykłe drewno, ale w pewnym momencie natrafiłam na jakąś dziurkę...
-Co do...?- zdziwiłam się...
Po jej dokładnym zbadaniu okazało się, że ma kształt dziurki od klucza. Jeszcze bardziej się zdziwiłam... Postanowiłam zerwać ten kawałek tapety. Rozdrapałam ją i zerwałam. Nierówność wskazywała, że są tu drzwi... A nad dziurką do klucza była kolejna dziura... Chyba ktoś wyłamał stąd klamkę od tych drzwi... Przez pewien czas wpatrywałam się w widoczny spod tapety kawałek drzwi. Ciekawe co tam jest... Szkoda tylko, że nie mam ani klucza, ani klamki... Może można by je wywarzyć jakoś?... Nieee, za dużo hałasu... Może powiedzieć innym? A która godzina? Zostało 5 minut do 6:00... Może lepiej to z powrotem zakleję... Ale jak, skoro zerwałam tą tapetę, a nie mam kleju? Dobra, zostawię to, może jacyś ochroniarze to zakleją... A na razie skoro zostało kilka minut, postanowiłam zbadać trochę te drzwi... Oczywiście były z drewna i były trochę zniszczone... Ta dziurka od klamki, w której wystawał kawałek metalu, była zardzewiała. Ej... A może ten klucz lub klamka są w tym pokoju, skoro i tu są drzwi? Rozejrzę się tu lepiej trochę...

(Perspektywa Chici)

Poszłam z Toy Bonnie'm do Pirackiej Zatoki.
-I co? Mówić?- zapytałam lekko zestresowana. On wzruszył ramionami, że nie wie.- Kurde, to ja mam o wszystkim myśleć?!
-Ty to wymyśliłaś!
-No i co z tego?!
-To, że to raczej ty powinnaś wiedzieć, co teraz robić!
-A jasne, bo ty nie umiesz.
-Umiem!
-To co teraz robimy?!
-Mówimy!
-No!- wreszcie coś zdecydował!- To mówimy! Foxy!- podeszłam do kurtyny.
-Co chcecie...?- odpowiedział nieprzyjemnie dalej schowany.
-Chcemy ci powiedzieć, że...- nie zdążyłam dokończyć, bo nagle zobaczyłam ciemność... Chyba już nastała 6:00...

(Perspektywa strażnika)

Już 6:00! Już 6:00!!! Jest! A ja ciągle żyję! Ale jest problem... Ten bachor zabrał mi latarkę... No dobra, to ja w niego nią rzuciłem, ale tak, czy siak on ją ma! A co z maską? Leży w kącie, ale skoro animatroniki już o niej wiedzą, to chyba mi się nie przyda... Muszę zadzwonić do właściciela pizzerii i poprosić o nową latarkę... I spodnie... A nie, jednak wszystko dobrze! Kurde... Może by rzucić tę pracę? Ryzykuje się życiem... A dużo nie zarabia... No, ale jednak zawsze coś... Ej, a może by jakąś broń wykombinować? Takie zabezpieczenie, że tak powiem...

Tak, wiem blog ,,Świat oczami animatroników'', ale musiałam trochę napisać z perspektywy strażnika. xD Rozdział 5 będzie jutro ;D A dziś specjalnie ten napisałam! ^-^

Rozdział 3 - Prawda wyszła na jaw...

(Perspektywa Toy Chici)

Ciągle chodzę po jadalni bez dzioba i oczu... Tak straszniej wyglądam.
 Przed chwilą też gdzieś przechodziła Mangle i wyglądała na złą, więc nawet nie podchodziłam... Toy Freddy zszedł ze sceny, bo jak wróciłam to go nie było. Za to właśnie wrócił Toy Bonnie.
-I jak?- zapytałam.
-Mangle miała rację, tam siedzi Freddy!
-No właśnie. I coś powiedział?
-Nic nie mówił... Siedzi i się gapi... Nawet jak chodziłem przed nim i machałem ręką...
-A co myślisz o tej dodatkowej masce, co Foxy ciągle o niej opowiada?
-Nie mam pojęcia...
-Wiesz co...? Dawaj, sprawdzimy to!
-Sprawdzimy to? Ale jak?
-Pójdziemy do tego biura i spróbujemy coś powiedzieć.
-No dobra...- pociągnęłam go za sobą do zachodniego korytarza, przechodząc obok sceny Foxy'ego. Ciągle była zasłonięta kurtyną.
-Dobra, właź.- wskazałam na wejście do wentyli.
-A to nie dziewczyny mają pierwszeństwo?
-Nie. Po wentylach akurat ty idziesz pierwszy.
-No dobra... Ale ty mi mów, gdzie skręcać. Ja nie chodzę po zachodnich...
-Dobra, dobra, właź.- weszliśmy do wentyli. Toy Bonnie pierwszy.
Ciągle się pytał, gdzie iść, a ja mu tylko mówiłam i wędrowaliśmy po wentylach. W końcu doszliśmy do końca, czyli wejścia do biura. Weszliśmy do niego i znowu ujrzeliśmy Freddy'ego.
-Freddy!- zaczęłam. On nic nie odpowiedział.
-Dlaczego nic nie mówisz?- spytał Toy Bonnie.
-Halooo.- ciągnęłam.- No powiedz...- podeszłam bliżej, a on się trochę cofnął.- ...coś?- podeszłam jeszcze bliżej, a on już całkiem wyszedł zza biurka i cały się trząsł.
Spojrzałam się na Toy Bonnie'go, a on na mnie. Potem spojrzeliśmy na strażnika. Miał w rękach tylko kamerę, czyli takiego jakby tableta...
-To strażnik!- powiedziałam.- Foxy miał racje, on ma...- szybko podeszłam do niego i ściągnęłam mu siłą maskę z twarzy.- On ma dodatkową maskę! Czyli to jednak prawda!- wyrzuciłam ją w kąt pokoju.
-Cz-czego od-de mnie chcecie...?- spytał trzęsący się ze strachu strażnik.
-No jak to czego? Abyś był w swoim kostiumie!- zaśmiałam się.
-Nie zbliżajcie się! Nie wiem o co wam chodzi...- przylgnął do ściany.
-Nie wiesz? Przecież przed chwilą... Czekaj, ty w ogóle rozumiesz co mówimy?- zapytałam, a on tylko się skulił pod ścianą.
-On chyba nas nie rozumie...- potwierdził Toy Bonnie. Przez chwilę myślałam.
-Która godzina?- zapytałam.
-Czwarta dziesięć...- odpowiedział patrząc na zegarek na ścianie.
-Dobra, chodź...
-Że jak? Masz przed sobą strażnika i chcesz go tak zostawić?
-Dajmy mu dziś spokój. Pozostały czas wykorzystamy na powiedzenie prawdy o masce reszcie.- teraz odwróciłam się do strażnika.- Ale do ciebie przyjdziemy jutro.- zaśmiałam się cicho.- A ty, Bonnie, właź do wentyli.
-Dobra. Jutro wrócimy.- pokazał palcami na swoje, apotem na oczy strażnika, że go obserwuje, po czym wszedł do wentyli. Ja za nim.
Znów mówiłam mu, gdzie ma iść i takim sposobem wyszliśmy.
-Dobra, komu najpierw mówimy?- zapytałam.
-Chyba... Każdemu po kolei kogo spotkamy...
-No, ale musimy powiedzieć, żeby dziś nie atakowali strażnika.
-Co ci się stało?
-Co?
-Nie chcesz atakować strażnika? Nie chcesz, żebyśmy go włożyli do kostiumu? Nie chcesz, żeby się bał?
-Chcę, żeby się bał.
-To czemu...
-Dziś już wystarczająco się przeraził. Teraz pewnie siedzi w kącie cały w stresie. Jutro jeszcze bardziej będzie się bał i wtedy...
-To rozumiem! Już myślałem, że się litujesz...
-Nie, no co ty...
-Dobra to pierwszy po drodze jest... O! Nasz kochany Freddy, który niedawno siedział w biurze!- zażartował Toy Bonnie.
-Potem Old Bonnie, a potem Foxy... Mówić mu?
-On to już przecież dawno to wiedział...
-No to pomyślimy... Ale dobra, chodźmy!- poszliśmy w kierunku pomieszczenia, w którym znajdują się stare animatroniki.

Nexteł będzie jutro ;D Lub dziś wieczorem ;-; Ale myślę, że jutro xD ;)

niedziela, 21 czerwca 2015

Rozdział 2 - Kłótnia

(Perspektywa Mangle)

O! Już kolejna noc? Ten dzień minął jakoś szybko. I dzieciaki mnie trochę poskładały. Byłam prawie cała, miałam na wierzchu tylko kilka części endoszkieletu, czyli prawą nogę i lewą rękę. Lecz dodatkowa głowa, która była w rzeczywistości moją papugą, była wciąż tylko metalową głową... No, ale skoro mam część ciała, mogę trochę pochodzić po ziemi, a nie po suficie. Trochę dawno nie chodziłam... Ale jeszcze pamiętam jak to się robi! Wyszłam z Dziecięcej Zatoki. Przeszłam  przez pokój, w którym znajduje się marionetka... To on... Chyba.. Tak, czy siak nazywamy go lub ją Puppy (Papi), albo Puppet. Wciąż gra u niego pozytywka, którą nakręca strażnik za pomocą chyba jakiegoś pilota, więc Puppy ciągle śpi. Ale nie ma Balloon Boy'a... Pewnie już się wcisnął do wentyli. Poszłam dalej, a na scenie stał sam Toy Freddy. Wydawało się, że śpi na stojąco. Reszta już poszła.
-Freddy.- zaczęłam. Otworzył oczy.
-O, Mangle.- uśmiechnął się.
-Dlaczego nie wyjdziesz z tej sceny?
-Nie chce mi się za bardzo. Poza tym strażnik, by zemdlał na mój widok, wiesz...
-Taa.- zaśmiałam się.- No złaź. Nie możesz tu wiecznie stać.
-Eh, no dobra...- powoli zszedł ze sceny.
-Em, Freddy?
-Tak?
-Foxy jest... U siebie w Pirackiej Zatoce?
-Tak, a czemu pytasz?
-Aaa tak sobie, boo... Chyba z niej dawno nie wychodził?
-Dawno nie wychodził?
-No znaczy, siedzi sobie tam sam. Wiesz...
-Hmm... To porozmawiam z nim...
-Nie!
-Dlaczego?
-Booo... Miałeś iść do strażnika... Więc idź do strażnika. A ja porozmawiam z Foxy'm.
-Hmm... No dobra, to idę.- skierował się do środkowego korytarza do biura.
No dobra, to idę... Poszłam dalej do Pirackiej Zatoki. Scena, na której zawsze stał Foxy była zasłonięta kurtyną.
-Foxy?- zapytałam przykładając ucho do kurtyny.- Jesteś tam?
-Mhm.- potwierdził byle jak.
-Dlaczego siedzisz tak sam? Wyszedłbyś?
-Nie mam ochoty.
-Hmm... A jak myślisz, dlaczego w biurze czasem jest Freddy, a nie strażnik?- wymyśliłam temat.
-Nadal siedzi tam strażnik...- mówił spokojnie, ale z niechęcią i znudzeniem.
-To dlaczego widać Freddy'ego?- zapytałam, a Foxy wychylił głowę zza kurtyny.
-Ponieważ posiada on dodatkową maskę Freddy'ego.
-Ale Chica mówiła...
-Ale ja co innego mówię... Nikt nie może w to uwierzyć?
-Chica mówiła, że maski są w magazynie. A strażnik nie wychodzi z biura.
-Może ją dostał, nie wiem. Ale wiem, że na pewno ją ma.
-Ale jesteś pewny? Może...
-Tak, jestem pewny. Czy każdy tu jest aż tak głupi, żeby nie dostrzec tego, że ten idiota ma maskę?!
-Ej! Nikt z nas nie jest głupi! I każdy uważa, jak uważa!
-To źle uważacie!
-Hah... Chciałam być miła i cię jakoś ożywić, ale to chyba był zły pomysł.- odwróciłam się i poszłam zła w kierunku Dziecięcej Zatoki. Dlaczego on taki jest?! Nic mu przecież nie zrobiłam złego... Chciłam, żeby się rozweselił, a on tylko... Ech... Jeszcze niedawno był inny... Po drodze spotkałam Balloon Boy'a.
-Cześć!- powiedział unosząc swój balonik i tabliczkę.
-Czego?!- krzyknęłam. Przeraziłam go tym.- Przepraszam... O co chodzi?
-Byłem u strażnika!
-I jak?
-Chyba się wkurzył!
-Tak?
-Rzucił we mnie latarką!- wciąż się uśmiechał.
-Więc... Cieszysz się?
-Ja się zawsze cieszę!
-Szkoda, że Foxy nie potrafi...
-Mam latarkę stróża!
-A Foxy i tak nie wyjdzie, więc to nic nie dało. Przykro mi...
-Ale mam latarkę!- przez dłuższą chwilę patrzyłam się na niego zdziwiona, a on na mnie z uśmiechem.
-To... Dobrze... Ja teraz muszę... Iść do siebie, na razie!- szybko poszłam do mojego pomieszczenia.
Ten dzieciak mnie czasem przeraża. Ale nie da się go nie lubić...

To ostatnie zdanie - tak twierdzą animaroniki jakby co xD Oczywiście u ludzi jest odwrotnie ;p
A nexteł był dzisiaj ^^ Więc teraz tak: Kolejny będzie jutro lub pojutrze ;)

Rozdział 1 - Typowa noc

(Perspektywa Mangle)

Siedzę już od miesiąca w tej dziurze... Tak... Przez ten czas dowiedziałam się, że to nie jest zwykła pizzeria... Poznałam tu wszystkie animatroniki. Wszyscy trzymamy się razem i okazało się, że wszyscy nienawidzą człowieka w fioletowym stroju... Okazało się także, że to chyba on mnie... A raczej nas... Zabił... Przynajmniej tak mówią te stare animatroniki... One tu dłużej siedzą niż my, nowe. Pokazały nam... Świetną zabawę, a mianowicie straszenie stróża nocnego... Chcemy mu założyć kostium animatronika... Każdy go przecież ma... Mamy przy tym niezły ubaw. On ciągle patrzy w kamery zestresowany. Ale czasem jak wchodzimy do jego biura, to w nim siedzi tylko Freddy, nasz stary animatronik... Pewnie to jakiś podstęp, ale nie ważne... Działamy od północy do 6 rano, bo mamy jakieś dziwne ustawienia, albo po prostu się one zepsuły... Wtedy robimy co nam się podoba. W dzień też chodzimy, ale tylko my, nowe animatroniki i musimy zabawiać dzieci. Inaczej, by wyszła z tego niezła afera... A ja się już dowiedziałam, dlaczego jestem zniszczona i właśnie się o to kłócę z Toy Bonnie'm, animatronikiem-królikiem.
-No na serio, mówię ci... Nienawidzę tych dzieci!- mówiłam lekko zniekształconym głosem.
-Ale przecież wczoraj się z nimi bawiłaś...- odpowiedział królik.
-No chyba każdy tu musi to robić... A zobacz co znowu ze mną zrobiły!
-Takie są dzieci...
-A co ze strażnikami? Nie powinni mnie chociaż naprawić?
-Mówili, że za drogo to wyjdzie i postanowili przecież, że będziesz zabawką złóż-rozłóż...
-Niech sami nią zostaną... Dobra, ktoś się musi zająć strażnikiem.- uśmiechnęłam się lekko.
-No więc idę do wentyli...- też się uśmiechnął.
-Chyba śnisz.- podcięłam mu nogi, więc się przewrócił.
-Ej!- krzyknął.
-Sorki, ale dzisiaj moja kolej!- szybko weszłam w otwór będący wejściem do wentylacji.
Tak naprawdę nie chcemy zabić stróża, tylko go włożyć w kostium animatronika. Chociaż czasem nas ponosi... A kostiumy? Skoro my takie mamy, to i on musi mieć. Zobaczy, jak my się czujemy. Tymczasem szłam po wentylach. Znam już je na pamięć... Prawo, lewo, prosto, lewo, prawo, prawo, lewo, prosto. Nic trudnego... I przynajmniej w wentylach to moje... Ciało... Może mi się przydać... Już wyjście z wentylacji do biura. Wydałam z siebie dźwięki zakłóconego radia. To chyba jeszcze bardziej przeraża strażnika. Wychyliłam się. Strażnik trzymał przed sobą kamerę. Uśmiechnęłam się szczerząc ostre kły. Strażnik opuścił kamerę, ale chwila...
-Freddy? Co ty znowu tam robisz? Chyba, że to kolejna sztuczka...?- siedzący przed biurkiem nie odpowiedział.
Popatrzyłam się na niego złowrogo, po czym się wycofałam.
-Ty, głowa... Myślisz, że o co tam chodzi? To Freddy?- ta moja dodatkowa głowa tylko się na mnie popatrzyła.- No tak, ty nie mówisz...- wyszłam z wentyli.
Wspięłam się po ścianie na sufit. Lepiej mi się po nim chodzi, niż po podłodze, a zwłaszcza z moim ciałem... Na suficie trzymam się kabli i zwisających sznurków. Wędrowałam wschodnim korytarzem, kiedy znów spotkałam Toy Bonnie'go.
-I co, nie udało się?- zachichotał.
-Ha, ha, bardzo śmieszne... Znowu był tam Freddy.
-Przecież on stoi w zachodnim... (korytarzu)
-Taa? To se sam zobacz.
-Zobaczę!- poszedł w przeciwnym kierunku niż ja.
Tymczasem ja poszłam do jadalni. Spotkałam tam Old i Toy Chice.
-Chica!
-Tak?- odpowiedziały jednocześnie.
-Emm... To znaczy, wy obie... No... Wy też jak idziecie do biura to widzicie Freddy'ego?
-Tak, ale to dziwne, bo Freddy siedzi sobie wtedy także w innych pomieszczeniach. Może ich dwóch jest?- oznajmiła Toy Chica.
-Albo kolejna sztuczka.- powiedziała Old Chica.- Foxy ciągle gada o jakiejś dodatkowej masce, ale przecież takie są tylko w magazynie... A to strachajło nawet nie wychodzi z biura.
-Taa...- wzruszyłam ramionami.- Dawno go nie widziałam...
-Nie dziwię się. Przecież ciągle siedzi za tą kurtyną i chyba nad czymś myśli... I tylko z chłopakami gada. Tak jak my, dziewczyny z dziewczynami, nie?- mówiła Toy Chica.
-W sumie niby racja.
-Dobra, to ja idę się zająć strażnikiem.- Old Chica wstała z krzesła.
-Ej, a która godzina?- zapytałam., ale niepotrzebnie, bo od razu spojrzałam na zegar wiszący na ścianie.- Piąta pięćdziesiąt...
-Że co?- zapytała Toy Chica.
-Piąta pięćdziesiąt!
-Aaa, piąta pięćdziesiąt! Sorki, ale czasem przez ten głos cię nie rozumiem...
-Tak, wiem, wiem...
-Ja i tak pójdę!- powiedziała Old Chica i poszła w kierunku wschodniego korytarza, a ja i Toy Chica się zaśmiałyśmy.
Trochę jeszcze pogadałyśmy, pośmiałyśmy się, po czym Toy Chica wróciła na scenę, a ja do Dziecięcej Zatoki. Jak zwykle położyłam się na podłodze i poczekałam te parę minut do 6, aż przestanę działać...

Nexteł pewnie będzie pojutrze, czyli we wtorek ;D Najpóźniej w piątek, ale najwcześniej we wtorek xD We wtorek raczej będzie. Albo dziś xD Kurde nwm xD Dobra, albo dziś, albo utro xD :D

sobota, 20 czerwca 2015

Prolog


Ciemność. Jedyne co widziałam, to ciemność. Jednak po krótkim momencie postanowiłam otworzyć oczy. Ale widziałam tylko na jedno z nich, na prawe... Spojrzałam w lewo i zobaczyłam małą  metalową głowę leżącą koło mnie. Głowę robota... Wzdrygnęłam się lekko. Głowa miała tylko jedno, lewe oko, które na mnie patrzyło. Postanowiłam rozejrzeć się po pokoju, w którym się znajduję. Jednak nie miałam siły, żeby się podnieć, więc tylko się rozglądałam kręcąc głową. Na szarej ścianie widać było rysunki różnych, kolorowych zwierząt i dzieci. Przy drzwiach stał stół, a na nim urodzinowe czapeczki. Obok stołu były różne paczki, jakie się dostaje na urodziny. Obróciłam się, a za mną na ścianie wisiał plakat z głową biało-różowego lisa-robota, a raczej animatronika. Kojarzyłam go skądś... ,,No jasne!- pomyślałam.-Przecież to ten lis, z którym się bawiłam przychodząc do pewnej pizzerii. Czy to właśnie w niej teraz jestem? Ale wszędzie jest ciemno, więc co ja tu robię o tej porze?''. Spróbowałam się podnieść. Usłyszałam dźwięk metalu pod sobą. Spojrzałam w dół i zorientowałam się, że... Jestem... Z metalu?! Moje ciało to... Po prostu metal! Nawet nie ciało animatroników, które zawsze widziałam... A ja nawet mam dodatkowe ręce i nogi... I ta głowa... Dodatkowa... Jakoś się wyczołgałam z pokoju na korytarz. Nad drzwiami pokoju, z którego wyszłam widniał napis ,,Dziecięca zatoka''. I nagle sobie przypomniałam... Jestem w pizzerii Freddy's Fazbear Pizza! Ale... Dlaczego jako ten biały lis? I dlaczego jestem zniszczona? Pamiętam jeszcze tylko człowieka w fioletowym stroju... I chęć zemszczenia się na nim, ale nie do końca wiem za co... Rozejrzę się tutaj... Może się czegoś dowiem o co tu chodzi... I wyjaśnię to, jak się tu znalazłam w postaci animatronika...