Rozdział 1 - Typowa noc
(Perspektywa Mangle)Siedzę już od miesiąca w tej dziurze... Tak... Przez ten czas dowiedziałam się, że to nie jest zwykła pizzeria... Poznałam tu wszystkie animatroniki. Wszyscy trzymamy się razem i okazało się, że wszyscy nienawidzą człowieka w fioletowym stroju... Okazało się także, że to chyba on mnie... A raczej nas... Zabił... Przynajmniej tak mówią te stare animatroniki... One tu dłużej siedzą niż my, nowe. Pokazały nam... Świetną zabawę, a mianowicie straszenie stróża nocnego... Chcemy mu założyć kostium animatronika... Każdy go przecież ma... Mamy przy tym niezły ubaw. On ciągle patrzy w kamery zestresowany. Ale czasem jak wchodzimy do jego biura, to w nim siedzi tylko Freddy, nasz stary animatronik... Pewnie to jakiś podstęp, ale nie ważne... Działamy od północy do 6 rano, bo mamy jakieś dziwne ustawienia, albo po prostu się one zepsuły... Wtedy robimy co nam się podoba. W dzień też chodzimy, ale tylko my, nowe animatroniki i musimy zabawiać dzieci. Inaczej, by wyszła z tego niezła afera... A ja się już dowiedziałam, dlaczego jestem zniszczona i właśnie się o to kłócę z Toy Bonnie'm, animatronikiem-królikiem.
-No na serio, mówię ci... Nienawidzę tych dzieci!- mówiłam lekko zniekształconym głosem.
-Ale przecież wczoraj się z nimi bawiłaś...- odpowiedział królik.
-No chyba każdy tu musi to robić... A zobacz co znowu ze mną zrobiły!
-Takie są dzieci...
-A co ze strażnikami? Nie powinni mnie chociaż naprawić?
-Mówili, że za drogo to wyjdzie i postanowili przecież, że będziesz zabawką złóż-rozłóż...
-Niech sami nią zostaną... Dobra, ktoś się musi zająć strażnikiem.- uśmiechnęłam się lekko.
-No więc idę do wentyli...- też się uśmiechnął.
-Chyba śnisz.- podcięłam mu nogi, więc się przewrócił.
-Ej!- krzyknął.

Tak naprawdę nie chcemy zabić stróża, tylko go włożyć w kostium animatronika. Chociaż czasem nas ponosi... A kostiumy? Skoro my takie mamy, to i on musi mieć. Zobaczy, jak my się czujemy. Tymczasem szłam po wentylach. Znam już je na pamięć... Prawo, lewo, prosto, lewo, prawo, prawo, lewo, prosto. Nic trudnego... I przynajmniej w wentylach to moje... Ciało... Może mi się przydać... Już wyjście z wentylacji do biura. Wydałam z siebie dźwięki zakłóconego radia. To chyba jeszcze bardziej przeraża strażnika. Wychyliłam się. Strażnik trzymał przed sobą kamerę. Uśmiechnęłam się szczerząc ostre kły. Strażnik opuścił kamerę, ale chwila...
-Freddy? Co ty znowu tam robisz? Chyba, że to kolejna sztuczka...?- siedzący przed biurkiem nie odpowiedział.
Popatrzyłam się na niego złowrogo, po czym się wycofałam.
-Ty, głowa... Myślisz, że o co tam chodzi? To Freddy?- ta moja dodatkowa głowa tylko się na mnie popatrzyła.- No tak, ty nie mówisz...- wyszłam z wentyli.
Wspięłam się po ścianie na sufit. Lepiej mi się po nim chodzi, niż po podłodze, a zwłaszcza z moim ciałem... Na suficie trzymam się kabli i zwisających sznurków. Wędrowałam wschodnim korytarzem, kiedy znów spotkałam Toy Bonnie'go.
-I co, nie udało się?- zachichotał.
-Ha, ha, bardzo śmieszne... Znowu był tam Freddy.
-Przecież on stoi w zachodnim... (korytarzu)
-Taa? To se sam zobacz.
-Zobaczę!- poszedł w przeciwnym kierunku niż ja.
Tymczasem ja poszłam do jadalni. Spotkałam tam Old i Toy Chice.
-Chica!
-Tak?- odpowiedziały jednocześnie.
-Emm... To znaczy, wy obie... No... Wy też jak idziecie do biura to widzicie Freddy'ego?
-Tak, ale to dziwne, bo Freddy siedzi sobie wtedy także w innych pomieszczeniach. Może ich dwóch jest?- oznajmiła Toy Chica.
-Albo kolejna sztuczka.- powiedziała Old Chica.- Foxy ciągle gada o jakiejś dodatkowej masce, ale przecież takie są tylko w magazynie... A to strachajło nawet nie wychodzi z biura.
-Taa...- wzruszyłam ramionami.- Dawno go nie widziałam...
-Nie dziwię się. Przecież ciągle siedzi za tą kurtyną i chyba nad czymś myśli... I tylko z chłopakami gada. Tak jak my, dziewczyny z dziewczynami, nie?- mówiła Toy Chica.
-W sumie niby racja.
-Dobra, to ja idę się zająć strażnikiem.- Old Chica wstała z krzesła.
-Ej, a która godzina?- zapytałam., ale niepotrzebnie, bo od razu spojrzałam na zegar wiszący na ścianie.- Piąta pięćdziesiąt...
-Że co?- zapytała Toy Chica.
-Piąta pięćdziesiąt!

-Tak, wiem, wiem...
-Ja i tak pójdę!- powiedziała Old Chica i poszła w kierunku wschodniego korytarza, a ja i Toy Chica się zaśmiałyśmy.
Trochę jeszcze pogadałyśmy, pośmiałyśmy się, po czym Toy Chica wróciła na scenę, a ja do Dziecięcej Zatoki. Jak zwykle położyłam się na podłodze i poczekałam te parę minut do 6, aż przestanę działać...
Świetnie się to zapowiada! Będą też inne animatrony?
OdpowiedzUsuń1. Dziękuję ^.^
Usuń2.Tak, będą wszystkie :D Wszystkie Toy'e, Old'y i inne :D
Fajne też prowadzę bloga
OdpowiedzUsuńFajne też prowadzę bloga
OdpowiedzUsuń