Piosenki z FNaF'a ;3

wtorek, 23 czerwca 2015

Rozdział 5 - Broń?!

(Perspektywa Mangle)

Przez dzień dzieciaki zdążyły mnie znowu rozłożyć... Znów chodzenie po suficie... Ale siedząc w pokoju okazało się, że drzwi nie zostały zaklejone... Może nikt z osób dorosłych tu wczoraj nie zaglądał? Poszłam do Old Bonnie'go. Oczywiście nie miał twarzy, więc nie mógł mówić. Ale zawsze wydawał się być mądry... I on dobrze się znał na tej pizzerii.
-Bonnie- zaczęłam.- Czy są tu gdzieś jakieś niepotrzebne klucze, których nikt nigdy nie używał?- Old Bonnie ciągle się we mnie wpatrywał czerwonymi światełkami imitującymi oczy. Po chwili zaczął iść w kierunku magazynu. Dotarliśmy pod jego drzwi i weszliśmy do środka.
Bonnie wskazał na stojącą małą szafeczkę obok półek z maskami animatroników. W szafce była jedna szuflada, więc podeszłam i ją otworzyłam. Były w niej 3 różne klucze. Wzięłam wszystkie.
-Dzięki.- powiedziałam i szybko wyszłam z magazynu. Poszłam do Dziecięcej Zatoczki.
Wzięłam pierwszy mały, złoty kluczyk, ale okazał się za mały. Drugi był większy, także złoty. Nie można go było przekręcić. Czyli to musi być ten ostatni, srebrny... Powoli go włożyłam w dziurkę od klucza i spróbowałam przekręcić... Nie pasuje! Walnęłam pięścią w drzwi. Po chwili wyszłam z pokoju i skierowałam się do magazynu. Po drodze spotkałam Toy Chicę.
-Mangle!
-Hej, sorry, ale wczoraj nie...
-Dobra, nie ważne, muszę ci coś powiedzieć!
-Hm?
-Okazało się, że strażnik na prawdę ma dodatkową maskę.
-Co?! Ale jesteś pewna?
-Tak, na 100%! Wczoraj sama mu ją zdjęłam.
-Czyli jednak Foxy miał rację...
-No miał... Chciałam mu wczoraj powiedzieć, ale nie zdążyłam... Poszłabyś teraz ze mną?
-Ale on chyba nie chce z nikim rozmawiać...
-No, ale chodź. Chociaż... A co tam trzymasz?- nagle zapytała.
-A nic!
-Klucze? Do czego ci klucze?
-No nie wiem, byłam ciekawa, czy są jakieś niepotrzebne...
-Ale do czego...
-Później ci powiem, ale odniosę je do magazynu i pójdę teraz z tobą do Foxy'ego.
-No dobra.
Odniosłyśmy klucze do magazynu i poszłyśmy do Pirackiej Zatoki.
-Foxy?- zaczęła Toy Chica.
-Mhm?- odpowiedział Foxy zza kurtyny.
-Chciałyśmy ci powiedzieć...- nie dokończyłam. Spojrzałam się na Toy Chicę.
-Chciałyśmy przeprosić...- powiedziała za mnie.
-Za co niby?- mówił drwiąco Foxy.
-Za to, że cię nie słuchaliśmy wszyscy... Ty wiedziałeś, że strażnik ma dodatkową maskę...
-Dopiero to zauważyliście?- zaśmiał się.- No i co z tym zrobicie?
-No... Teraz możemy go do kostiumu włożyć?
-No to zróbcie to...
Spojrzałam się na Chicę i skinęłam głową, żeby lepiej już iść. Poszłyśmy do wschodniego korytarza i spotkaliśmy tam Toy Bonnie'go. Był widocznie przestraszony.
-Hej Bonnie... Coś się stało?- zapytała Toy Chica.
-Lepiej nie idźcie do biura...- odpowiedział.
-Dlaczego?
-On... On ma broń!
-Co?!
-Tak!
-To w ogóle mu na nią pozwolili?!
-Nie wiem, ale chciał do mnie strzelić idiota!
-Sprytnie... Więc taki jest jego plan?
-Musimy mu ją zabrać.- postanowiłam.
-Ale niby jak?!- mówił Toy Bonnie.
-Chwila! Ale przecież jesteśmy takimi robotami, nie? To chyba on nie może nas zabić?- powiedziała Toy Chica.
-Niby tak, ale chyba jednak żyjemy? A każde życie można odebrać...- mówił Toy Bonnie.- Ale wtedy chyba byśmy byli wolni? Wolni, od tego miejsca...
-Chyba tak, ale... W sumie się trochę przywiązałam do tej pizzerii... I fajnie jest jednak żyć... Mimo w postaci animatroników...- mówiła Toy Chica. Ja pomyślałam o tym, że jeszcze nie dowiedziałam się co jest w tych drzwiach.
-Więc trzeba zabrać tą broń...- postanowiłam.
-No, ale jeszcze raz... Pytanie brzmi: Jak?- zapytał Toy Bonnie.
-Chyba mam pomysł...- odpowiedziałam.- Nie wiem czy coś z tego wypali... Ale zawsze warto spróbować...

Next będzie pewnie jutro ^-^ ;)

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Rozdział 4 - Tajemnicze drzwi

(Perspektywa Toy Chici)

Ze starszych animatroników zdążyliśmy z Toy Bonnie'm powiedzieć o masce tylko Freddy'emu, Chice i Bonnie'mu. Z Toy'ów powiedzieliśmy Freddy'emu. Mangle się zamknęła sama w Dziecięcej Zatoczce, Puppy ciągle śpi, a Balloon Boy... Chyba nie słuchał, tylko się ciągle uśmiechał... Foxy?... Nie wiem, czy nas posłucha... Zaledwie 4 animatroniki o tym wiedzą... No, 6 razem z nami... Jest już 5:15... Zostało 45 minut, więc poszliśmy spróbować z Bonnie'm jeszcze raz z Mangle. Ciągle staliśmy pod jej drzwiami.
-Mangle, proszę, to ważne!
-Teraz nie mogę! Nie mam ochoty...
-Ale to dotyczy tej maski strażnika! Ona...
-Nie chcę słyszeć o żadnej masce!
-Ale ona...
-Lalalala, nie słyszę!- chyba zakryła uszy...
-Dobra, chodź Bonnie...- zawróciłam z nim.
Puppy śpi. Balloon Boy'a teraz nie ma. Pewnie jest już w wentylach... Zostało 30 minut i został Foxy...
-Mówić mu?- zapytałam.
-Sam nie wiem...- odpowiedział zakłopotany Toy Bonnie.
-Kurde... Może powinniśmy go przeprosić?
-Może powinniśmy...

(Perspektywa Mangle)

Co on sobie wyobraża? Sądzi, że jesteśmy głupi? A może to my mamy rację? Nawet nie można z nim normalnie porozmawiać... Z wściekłości zaczęłam drapać ścianę naprzeciwko drzwi... Pod tapetą było zwykłe drewno, ale w pewnym momencie natrafiłam na jakąś dziurkę...
-Co do...?- zdziwiłam się...
Po jej dokładnym zbadaniu okazało się, że ma kształt dziurki od klucza. Jeszcze bardziej się zdziwiłam... Postanowiłam zerwać ten kawałek tapety. Rozdrapałam ją i zerwałam. Nierówność wskazywała, że są tu drzwi... A nad dziurką do klucza była kolejna dziura... Chyba ktoś wyłamał stąd klamkę od tych drzwi... Przez pewien czas wpatrywałam się w widoczny spod tapety kawałek drzwi. Ciekawe co tam jest... Szkoda tylko, że nie mam ani klucza, ani klamki... Może można by je wywarzyć jakoś?... Nieee, za dużo hałasu... Może powiedzieć innym? A która godzina? Zostało 5 minut do 6:00... Może lepiej to z powrotem zakleję... Ale jak, skoro zerwałam tą tapetę, a nie mam kleju? Dobra, zostawię to, może jacyś ochroniarze to zakleją... A na razie skoro zostało kilka minut, postanowiłam zbadać trochę te drzwi... Oczywiście były z drewna i były trochę zniszczone... Ta dziurka od klamki, w której wystawał kawałek metalu, była zardzewiała. Ej... A może ten klucz lub klamka są w tym pokoju, skoro i tu są drzwi? Rozejrzę się tu lepiej trochę...

(Perspektywa Chici)

Poszłam z Toy Bonnie'm do Pirackiej Zatoki.
-I co? Mówić?- zapytałam lekko zestresowana. On wzruszył ramionami, że nie wie.- Kurde, to ja mam o wszystkim myśleć?!
-Ty to wymyśliłaś!
-No i co z tego?!
-To, że to raczej ty powinnaś wiedzieć, co teraz robić!
-A jasne, bo ty nie umiesz.
-Umiem!
-To co teraz robimy?!
-Mówimy!
-No!- wreszcie coś zdecydował!- To mówimy! Foxy!- podeszłam do kurtyny.
-Co chcecie...?- odpowiedział nieprzyjemnie dalej schowany.
-Chcemy ci powiedzieć, że...- nie zdążyłam dokończyć, bo nagle zobaczyłam ciemność... Chyba już nastała 6:00...

(Perspektywa strażnika)

Już 6:00! Już 6:00!!! Jest! A ja ciągle żyję! Ale jest problem... Ten bachor zabrał mi latarkę... No dobra, to ja w niego nią rzuciłem, ale tak, czy siak on ją ma! A co z maską? Leży w kącie, ale skoro animatroniki już o niej wiedzą, to chyba mi się nie przyda... Muszę zadzwonić do właściciela pizzerii i poprosić o nową latarkę... I spodnie... A nie, jednak wszystko dobrze! Kurde... Może by rzucić tę pracę? Ryzykuje się życiem... A dużo nie zarabia... No, ale jednak zawsze coś... Ej, a może by jakąś broń wykombinować? Takie zabezpieczenie, że tak powiem...

Tak, wiem blog ,,Świat oczami animatroników'', ale musiałam trochę napisać z perspektywy strażnika. xD Rozdział 5 będzie jutro ;D A dziś specjalnie ten napisałam! ^-^

Rozdział 3 - Prawda wyszła na jaw...

(Perspektywa Toy Chici)

Ciągle chodzę po jadalni bez dzioba i oczu... Tak straszniej wyglądam.
 Przed chwilą też gdzieś przechodziła Mangle i wyglądała na złą, więc nawet nie podchodziłam... Toy Freddy zszedł ze sceny, bo jak wróciłam to go nie było. Za to właśnie wrócił Toy Bonnie.
-I jak?- zapytałam.
-Mangle miała rację, tam siedzi Freddy!
-No właśnie. I coś powiedział?
-Nic nie mówił... Siedzi i się gapi... Nawet jak chodziłem przed nim i machałem ręką...
-A co myślisz o tej dodatkowej masce, co Foxy ciągle o niej opowiada?
-Nie mam pojęcia...
-Wiesz co...? Dawaj, sprawdzimy to!
-Sprawdzimy to? Ale jak?
-Pójdziemy do tego biura i spróbujemy coś powiedzieć.
-No dobra...- pociągnęłam go za sobą do zachodniego korytarza, przechodząc obok sceny Foxy'ego. Ciągle była zasłonięta kurtyną.
-Dobra, właź.- wskazałam na wejście do wentyli.
-A to nie dziewczyny mają pierwszeństwo?
-Nie. Po wentylach akurat ty idziesz pierwszy.
-No dobra... Ale ty mi mów, gdzie skręcać. Ja nie chodzę po zachodnich...
-Dobra, dobra, właź.- weszliśmy do wentyli. Toy Bonnie pierwszy.
Ciągle się pytał, gdzie iść, a ja mu tylko mówiłam i wędrowaliśmy po wentylach. W końcu doszliśmy do końca, czyli wejścia do biura. Weszliśmy do niego i znowu ujrzeliśmy Freddy'ego.
-Freddy!- zaczęłam. On nic nie odpowiedział.
-Dlaczego nic nie mówisz?- spytał Toy Bonnie.
-Halooo.- ciągnęłam.- No powiedz...- podeszłam bliżej, a on się trochę cofnął.- ...coś?- podeszłam jeszcze bliżej, a on już całkiem wyszedł zza biurka i cały się trząsł.
Spojrzałam się na Toy Bonnie'go, a on na mnie. Potem spojrzeliśmy na strażnika. Miał w rękach tylko kamerę, czyli takiego jakby tableta...
-To strażnik!- powiedziałam.- Foxy miał racje, on ma...- szybko podeszłam do niego i ściągnęłam mu siłą maskę z twarzy.- On ma dodatkową maskę! Czyli to jednak prawda!- wyrzuciłam ją w kąt pokoju.
-Cz-czego od-de mnie chcecie...?- spytał trzęsący się ze strachu strażnik.
-No jak to czego? Abyś był w swoim kostiumie!- zaśmiałam się.
-Nie zbliżajcie się! Nie wiem o co wam chodzi...- przylgnął do ściany.
-Nie wiesz? Przecież przed chwilą... Czekaj, ty w ogóle rozumiesz co mówimy?- zapytałam, a on tylko się skulił pod ścianą.
-On chyba nas nie rozumie...- potwierdził Toy Bonnie. Przez chwilę myślałam.
-Która godzina?- zapytałam.
-Czwarta dziesięć...- odpowiedział patrząc na zegarek na ścianie.
-Dobra, chodź...
-Że jak? Masz przed sobą strażnika i chcesz go tak zostawić?
-Dajmy mu dziś spokój. Pozostały czas wykorzystamy na powiedzenie prawdy o masce reszcie.- teraz odwróciłam się do strażnika.- Ale do ciebie przyjdziemy jutro.- zaśmiałam się cicho.- A ty, Bonnie, właź do wentyli.
-Dobra. Jutro wrócimy.- pokazał palcami na swoje, apotem na oczy strażnika, że go obserwuje, po czym wszedł do wentyli. Ja za nim.
Znów mówiłam mu, gdzie ma iść i takim sposobem wyszliśmy.
-Dobra, komu najpierw mówimy?- zapytałam.
-Chyba... Każdemu po kolei kogo spotkamy...
-No, ale musimy powiedzieć, żeby dziś nie atakowali strażnika.
-Co ci się stało?
-Co?
-Nie chcesz atakować strażnika? Nie chcesz, żebyśmy go włożyli do kostiumu? Nie chcesz, żeby się bał?
-Chcę, żeby się bał.
-To czemu...
-Dziś już wystarczająco się przeraził. Teraz pewnie siedzi w kącie cały w stresie. Jutro jeszcze bardziej będzie się bał i wtedy...
-To rozumiem! Już myślałem, że się litujesz...
-Nie, no co ty...
-Dobra to pierwszy po drodze jest... O! Nasz kochany Freddy, który niedawno siedział w biurze!- zażartował Toy Bonnie.
-Potem Old Bonnie, a potem Foxy... Mówić mu?
-On to już przecież dawno to wiedział...
-No to pomyślimy... Ale dobra, chodźmy!- poszliśmy w kierunku pomieszczenia, w którym znajdują się stare animatroniki.

Nexteł będzie jutro ;D Lub dziś wieczorem ;-; Ale myślę, że jutro xD ;)

niedziela, 21 czerwca 2015

Rozdział 2 - Kłótnia

(Perspektywa Mangle)

O! Już kolejna noc? Ten dzień minął jakoś szybko. I dzieciaki mnie trochę poskładały. Byłam prawie cała, miałam na wierzchu tylko kilka części endoszkieletu, czyli prawą nogę i lewą rękę. Lecz dodatkowa głowa, która była w rzeczywistości moją papugą, była wciąż tylko metalową głową... No, ale skoro mam część ciała, mogę trochę pochodzić po ziemi, a nie po suficie. Trochę dawno nie chodziłam... Ale jeszcze pamiętam jak to się robi! Wyszłam z Dziecięcej Zatoki. Przeszłam  przez pokój, w którym znajduje się marionetka... To on... Chyba.. Tak, czy siak nazywamy go lub ją Puppy (Papi), albo Puppet. Wciąż gra u niego pozytywka, którą nakręca strażnik za pomocą chyba jakiegoś pilota, więc Puppy ciągle śpi. Ale nie ma Balloon Boy'a... Pewnie już się wcisnął do wentyli. Poszłam dalej, a na scenie stał sam Toy Freddy. Wydawało się, że śpi na stojąco. Reszta już poszła.
-Freddy.- zaczęłam. Otworzył oczy.
-O, Mangle.- uśmiechnął się.
-Dlaczego nie wyjdziesz z tej sceny?
-Nie chce mi się za bardzo. Poza tym strażnik, by zemdlał na mój widok, wiesz...
-Taa.- zaśmiałam się.- No złaź. Nie możesz tu wiecznie stać.
-Eh, no dobra...- powoli zszedł ze sceny.
-Em, Freddy?
-Tak?
-Foxy jest... U siebie w Pirackiej Zatoce?
-Tak, a czemu pytasz?
-Aaa tak sobie, boo... Chyba z niej dawno nie wychodził?
-Dawno nie wychodził?
-No znaczy, siedzi sobie tam sam. Wiesz...
-Hmm... To porozmawiam z nim...
-Nie!
-Dlaczego?
-Booo... Miałeś iść do strażnika... Więc idź do strażnika. A ja porozmawiam z Foxy'm.
-Hmm... No dobra, to idę.- skierował się do środkowego korytarza do biura.
No dobra, to idę... Poszłam dalej do Pirackiej Zatoki. Scena, na której zawsze stał Foxy była zasłonięta kurtyną.
-Foxy?- zapytałam przykładając ucho do kurtyny.- Jesteś tam?
-Mhm.- potwierdził byle jak.
-Dlaczego siedzisz tak sam? Wyszedłbyś?
-Nie mam ochoty.
-Hmm... A jak myślisz, dlaczego w biurze czasem jest Freddy, a nie strażnik?- wymyśliłam temat.
-Nadal siedzi tam strażnik...- mówił spokojnie, ale z niechęcią i znudzeniem.
-To dlaczego widać Freddy'ego?- zapytałam, a Foxy wychylił głowę zza kurtyny.
-Ponieważ posiada on dodatkową maskę Freddy'ego.
-Ale Chica mówiła...
-Ale ja co innego mówię... Nikt nie może w to uwierzyć?
-Chica mówiła, że maski są w magazynie. A strażnik nie wychodzi z biura.
-Może ją dostał, nie wiem. Ale wiem, że na pewno ją ma.
-Ale jesteś pewny? Może...
-Tak, jestem pewny. Czy każdy tu jest aż tak głupi, żeby nie dostrzec tego, że ten idiota ma maskę?!
-Ej! Nikt z nas nie jest głupi! I każdy uważa, jak uważa!
-To źle uważacie!
-Hah... Chciałam być miła i cię jakoś ożywić, ale to chyba był zły pomysł.- odwróciłam się i poszłam zła w kierunku Dziecięcej Zatoki. Dlaczego on taki jest?! Nic mu przecież nie zrobiłam złego... Chciłam, żeby się rozweselił, a on tylko... Ech... Jeszcze niedawno był inny... Po drodze spotkałam Balloon Boy'a.
-Cześć!- powiedział unosząc swój balonik i tabliczkę.
-Czego?!- krzyknęłam. Przeraziłam go tym.- Przepraszam... O co chodzi?
-Byłem u strażnika!
-I jak?
-Chyba się wkurzył!
-Tak?
-Rzucił we mnie latarką!- wciąż się uśmiechał.
-Więc... Cieszysz się?
-Ja się zawsze cieszę!
-Szkoda, że Foxy nie potrafi...
-Mam latarkę stróża!
-A Foxy i tak nie wyjdzie, więc to nic nie dało. Przykro mi...
-Ale mam latarkę!- przez dłuższą chwilę patrzyłam się na niego zdziwiona, a on na mnie z uśmiechem.
-To... Dobrze... Ja teraz muszę... Iść do siebie, na razie!- szybko poszłam do mojego pomieszczenia.
Ten dzieciak mnie czasem przeraża. Ale nie da się go nie lubić...

To ostatnie zdanie - tak twierdzą animaroniki jakby co xD Oczywiście u ludzi jest odwrotnie ;p
A nexteł był dzisiaj ^^ Więc teraz tak: Kolejny będzie jutro lub pojutrze ;)

Rozdział 1 - Typowa noc

(Perspektywa Mangle)

Siedzę już od miesiąca w tej dziurze... Tak... Przez ten czas dowiedziałam się, że to nie jest zwykła pizzeria... Poznałam tu wszystkie animatroniki. Wszyscy trzymamy się razem i okazało się, że wszyscy nienawidzą człowieka w fioletowym stroju... Okazało się także, że to chyba on mnie... A raczej nas... Zabił... Przynajmniej tak mówią te stare animatroniki... One tu dłużej siedzą niż my, nowe. Pokazały nam... Świetną zabawę, a mianowicie straszenie stróża nocnego... Chcemy mu założyć kostium animatronika... Każdy go przecież ma... Mamy przy tym niezły ubaw. On ciągle patrzy w kamery zestresowany. Ale czasem jak wchodzimy do jego biura, to w nim siedzi tylko Freddy, nasz stary animatronik... Pewnie to jakiś podstęp, ale nie ważne... Działamy od północy do 6 rano, bo mamy jakieś dziwne ustawienia, albo po prostu się one zepsuły... Wtedy robimy co nam się podoba. W dzień też chodzimy, ale tylko my, nowe animatroniki i musimy zabawiać dzieci. Inaczej, by wyszła z tego niezła afera... A ja się już dowiedziałam, dlaczego jestem zniszczona i właśnie się o to kłócę z Toy Bonnie'm, animatronikiem-królikiem.
-No na serio, mówię ci... Nienawidzę tych dzieci!- mówiłam lekko zniekształconym głosem.
-Ale przecież wczoraj się z nimi bawiłaś...- odpowiedział królik.
-No chyba każdy tu musi to robić... A zobacz co znowu ze mną zrobiły!
-Takie są dzieci...
-A co ze strażnikami? Nie powinni mnie chociaż naprawić?
-Mówili, że za drogo to wyjdzie i postanowili przecież, że będziesz zabawką złóż-rozłóż...
-Niech sami nią zostaną... Dobra, ktoś się musi zająć strażnikiem.- uśmiechnęłam się lekko.
-No więc idę do wentyli...- też się uśmiechnął.
-Chyba śnisz.- podcięłam mu nogi, więc się przewrócił.
-Ej!- krzyknął.
-Sorki, ale dzisiaj moja kolej!- szybko weszłam w otwór będący wejściem do wentylacji.
Tak naprawdę nie chcemy zabić stróża, tylko go włożyć w kostium animatronika. Chociaż czasem nas ponosi... A kostiumy? Skoro my takie mamy, to i on musi mieć. Zobaczy, jak my się czujemy. Tymczasem szłam po wentylach. Znam już je na pamięć... Prawo, lewo, prosto, lewo, prawo, prawo, lewo, prosto. Nic trudnego... I przynajmniej w wentylach to moje... Ciało... Może mi się przydać... Już wyjście z wentylacji do biura. Wydałam z siebie dźwięki zakłóconego radia. To chyba jeszcze bardziej przeraża strażnika. Wychyliłam się. Strażnik trzymał przed sobą kamerę. Uśmiechnęłam się szczerząc ostre kły. Strażnik opuścił kamerę, ale chwila...
-Freddy? Co ty znowu tam robisz? Chyba, że to kolejna sztuczka...?- siedzący przed biurkiem nie odpowiedział.
Popatrzyłam się na niego złowrogo, po czym się wycofałam.
-Ty, głowa... Myślisz, że o co tam chodzi? To Freddy?- ta moja dodatkowa głowa tylko się na mnie popatrzyła.- No tak, ty nie mówisz...- wyszłam z wentyli.
Wspięłam się po ścianie na sufit. Lepiej mi się po nim chodzi, niż po podłodze, a zwłaszcza z moim ciałem... Na suficie trzymam się kabli i zwisających sznurków. Wędrowałam wschodnim korytarzem, kiedy znów spotkałam Toy Bonnie'go.
-I co, nie udało się?- zachichotał.
-Ha, ha, bardzo śmieszne... Znowu był tam Freddy.
-Przecież on stoi w zachodnim... (korytarzu)
-Taa? To se sam zobacz.
-Zobaczę!- poszedł w przeciwnym kierunku niż ja.
Tymczasem ja poszłam do jadalni. Spotkałam tam Old i Toy Chice.
-Chica!
-Tak?- odpowiedziały jednocześnie.
-Emm... To znaczy, wy obie... No... Wy też jak idziecie do biura to widzicie Freddy'ego?
-Tak, ale to dziwne, bo Freddy siedzi sobie wtedy także w innych pomieszczeniach. Może ich dwóch jest?- oznajmiła Toy Chica.
-Albo kolejna sztuczka.- powiedziała Old Chica.- Foxy ciągle gada o jakiejś dodatkowej masce, ale przecież takie są tylko w magazynie... A to strachajło nawet nie wychodzi z biura.
-Taa...- wzruszyłam ramionami.- Dawno go nie widziałam...
-Nie dziwię się. Przecież ciągle siedzi za tą kurtyną i chyba nad czymś myśli... I tylko z chłopakami gada. Tak jak my, dziewczyny z dziewczynami, nie?- mówiła Toy Chica.
-W sumie niby racja.
-Dobra, to ja idę się zająć strażnikiem.- Old Chica wstała z krzesła.
-Ej, a która godzina?- zapytałam., ale niepotrzebnie, bo od razu spojrzałam na zegar wiszący na ścianie.- Piąta pięćdziesiąt...
-Że co?- zapytała Toy Chica.
-Piąta pięćdziesiąt!
-Aaa, piąta pięćdziesiąt! Sorki, ale czasem przez ten głos cię nie rozumiem...
-Tak, wiem, wiem...
-Ja i tak pójdę!- powiedziała Old Chica i poszła w kierunku wschodniego korytarza, a ja i Toy Chica się zaśmiałyśmy.
Trochę jeszcze pogadałyśmy, pośmiałyśmy się, po czym Toy Chica wróciła na scenę, a ja do Dziecięcej Zatoki. Jak zwykle położyłam się na podłodze i poczekałam te parę minut do 6, aż przestanę działać...

Nexteł pewnie będzie pojutrze, czyli we wtorek ;D Najpóźniej w piątek, ale najwcześniej we wtorek xD We wtorek raczej będzie. Albo dziś xD Kurde nwm xD Dobra, albo dziś, albo utro xD :D

sobota, 20 czerwca 2015

Prolog


Ciemność. Jedyne co widziałam, to ciemność. Jednak po krótkim momencie postanowiłam otworzyć oczy. Ale widziałam tylko na jedno z nich, na prawe... Spojrzałam w lewo i zobaczyłam małą  metalową głowę leżącą koło mnie. Głowę robota... Wzdrygnęłam się lekko. Głowa miała tylko jedno, lewe oko, które na mnie patrzyło. Postanowiłam rozejrzeć się po pokoju, w którym się znajduję. Jednak nie miałam siły, żeby się podnieć, więc tylko się rozglądałam kręcąc głową. Na szarej ścianie widać było rysunki różnych, kolorowych zwierząt i dzieci. Przy drzwiach stał stół, a na nim urodzinowe czapeczki. Obok stołu były różne paczki, jakie się dostaje na urodziny. Obróciłam się, a za mną na ścianie wisiał plakat z głową biało-różowego lisa-robota, a raczej animatronika. Kojarzyłam go skądś... ,,No jasne!- pomyślałam.-Przecież to ten lis, z którym się bawiłam przychodząc do pewnej pizzerii. Czy to właśnie w niej teraz jestem? Ale wszędzie jest ciemno, więc co ja tu robię o tej porze?''. Spróbowałam się podnieść. Usłyszałam dźwięk metalu pod sobą. Spojrzałam w dół i zorientowałam się, że... Jestem... Z metalu?! Moje ciało to... Po prostu metal! Nawet nie ciało animatroników, które zawsze widziałam... A ja nawet mam dodatkowe ręce i nogi... I ta głowa... Dodatkowa... Jakoś się wyczołgałam z pokoju na korytarz. Nad drzwiami pokoju, z którego wyszłam widniał napis ,,Dziecięca zatoka''. I nagle sobie przypomniałam... Jestem w pizzerii Freddy's Fazbear Pizza! Ale... Dlaczego jako ten biały lis? I dlaczego jestem zniszczona? Pamiętam jeszcze tylko człowieka w fioletowym stroju... I chęć zemszczenia się na nim, ale nie do końca wiem za co... Rozejrzę się tutaj... Może się czegoś dowiem o co tu chodzi... I wyjaśnię to, jak się tu znalazłam w postaci animatronika...