Piosenki z FNaF'a ;3

wtorek, 29 grudnia 2015

Rozdział 14 - Pewien pomysł

(Perspektywa Mangle)

-Gdzie on jest?!- podeszła wkurzona Toy Chica.
-Kto?- zdziwiłam się.
-Ten niebieski szajbus!
-Że kto?!- zaczęłam się śmiać.- Chodzi o Toy Bonnie'go?
-Tak! Mówiłam mu, żeby czekał, a ten gdzieś zniknął z moim dziobem!
-Że jak?
-Ahh... Powiedziałam mu, żeby potrzymał mój dziób, to ja pójdę do strażnika. Ostrzegałam go co będzie, jeśli cieknie... Wracam, a go nie ma, no!
-Moim zdaniem fajnie wyglądasz bez tego dzioba, ale jak chcesz to pomogę ci szukać Toy Bonnie'go- uśmiechnęłam się.
-Byłabym bardzo wdzięczna!- też się uśmiechnęła.
Najpierw poszłyśmy w kierunku sceny. Idąc, zaczęłam:
-Słuchaj... Dowiedziałam się dziś, dlaczego Goldy i Springtrap się już nie przyjaźnią...
-Tak? I dlaczego?
-Za dużo by opowiadać, więc powiem w skrócie... Goldy opowiadał, że po pewnym wypadku zamknięto Springtrap'a w tamtym pokoju i zapomniano o nim. A Goldy nic nie mógł zrobić... Potem jednak okazało się, że mógł go wypuścić, ale nie zrobił tego, bo uważał Springtrap'a za mordercę, który w nim siedział i nadal siedzi... Zawiodłam się na Goldy'm...- doszłyśmy do sceny.
-Tu nie ma, szlag!- wkurzyła się Toy Chica- A w ogóle co oni potem z tym zrobili?- wróciła do rozmowy.
-Goldy chciał przeprosić Springtrap'a, ale on odmówił i w sumie nie dziwię się...- poszłyśmy w kierunku pokoju serwisowego.- 30 lat siedział w tym pokoju, bo przyjaciel nie chciał mu uwierzyć...
-30 lat? To trochę ciężko... Bardzo mu współczuję... Ja bym tyle nie potrafiła wytrzymać...
-Ja też... A najgorsze jest to, że przez te wszystkie wydarzenia i Goldy'ego... Springtrap chce pójść do Fazbear's Fright...
-Do tego Domu Strachów? Ale po co?- dziwiła się.
-Mówił, że to miejsce dla takich, jak on... Że tutaj on nie pasuje... I myślę, że chyba pomogę mu w tym...
-Nie chcesz, żeby został?
-Chcę, ale... Jeśli to jest sposób, żeby był szczęśliwy, to pomogę mu...- Toy Chica tylko spojrzała w dół.
Doszłyśmy do pokoju serwisowego, jednak był tu tylko Old Bonnie.
-Hej Bonnie.- przywitała go Toy Chica.- Nie widziałeś może tu gdzieś Toy Bonnie'go?- zapytała, a on wskazał w jego prawo, czyli na Zachodni Korytarz.- Ooo wielkie dzięki! Chodź Mangle!- pobiegłyśmy tam.
Stanęłyśmy obok wentyli.
-Pusto...- zdziwiłam się.
-Poczekaj chwilę.- nagle się uśmiechnęła i pociągnęła mnie do tyłu.
Po krótkiej chwili z wentyli wyszedł Toy Bonnie lekko się śmiejąc. Trzymał w ręce dziób Chicy. Wstał i gdy się odwrócił...
-Toy Bonnie!- rzuciła się na niego Toy Chica.
-Aaaaah!- krzyknął Toy Bnnie, gdy Toy Chica przybiła go do ziemi.
-Mówiłam ci coś!
-No wiem, wiem...!
-Nie posłuchałeś się!
-Przepraszam, przepraszam!- mówił ze strachem, a ja się tylko tarzałam ze śmiechu po ziemi.
-A ostrzegałam cię!
-Już nie będę, obiecuję!- wyrwała mu dziób z ręki i wstała.
-Daję ci ostatnią szansę.- pomogła mu wstać. A potem... Pomogła wstać mi.- Doigrasz się kiedyś...- dodała zakładając dziób. W tej chwili jej oczy ,,znormalniały''.
-Ale tak ładnie ci bez dzioba.- uśmiechnął się a ona spojrzała na niego złowrogo.
-Nie podlizuj się, następnym razem nie odpuszczę ci tego.- ostrzegła, a Toy Bonnie dalej z uśmiechem przewrócił oczami.
-A w ogóle jak tam ze Springtrap'em?- nagle zapytał.
-Wrócił do pokoju...- zaczęłam.- Potem się czegoś dowiedziałam, ale wszystko od początku... Więc tak...

(Perspektywa Springtrap'a)

Siedziałem w pokoju. Opierałem się o drzwi.
-Springtrap?- usłyszałem zza drzwi.
-No nie...- załamałem się.
-Słuchaj, ja serio nie wiedziałem... Przepraszam...
-Po 30 latach to już dawno straciło sens...
-No... No wiem, ale... Chcę, żebyś tylko wiedział, że tego naprawdę żałuję...- nic nie odpowiedziałem, a Golden Freddy najwyraźniej już zniknął. I dobrze...
Postanowiłem, że wszystkich jednak oszczędzę, ale nie, że się lituję czy coś... Mam szansę być szczęśliwy i to nadal żyjąc... Muszę tylko znaleźć sposób jak dostać się do tego Fazbear's Fright, czy jak tam... Nie mogę przestać o tym myśleć... Wciąż zastanawiam się jak tam jest i kiedy mógłby to wszystko zobaczyć...

***
 
(Perspektywa Mangle)

-Czyli chcesz mu w tym pomóc?- pytał Toy Bonnie.
-Tak! I chcę się spytać was co o tym sądzicie.- mówiłam.
-Ja myślę, że to dobry pomysł!- zaczęła Toy Chi.- Po 30 latach siedzenia w samotności chce jednej rzeczy... Pozwólmy mu ją zdobyć!
-Ja też jestem za!- dodał Toy Bonnie.
-No to świetnie! Przynajmniej wiem, że dobrze robię!- zaśmiałam się.- Ale ciężarówka dopiero za dwa dni... Postarajmy się, żeby Springtrap dobrze spędził te dwa dni z nami!
-Tak!- ucieszyli się Toy Chica i Toy Bonnie.
-Tylko... Mimo, że Golden Freddy zrobił coś takiego... Nie bądźmy dla niego niemili... Mówił, że na prawdę żałuje...
-Zgoda.- potwierdzili.
-Trzeba jeszcze wszystkim powiedzieć, że to ostatnie dni ze Springtrap'em, więc muszą chociaż się postarać zachowywać dobrze.- oznajmiła Toy Chica.
-Tak! Wy na razie idźcie, a ja zajrzę do strażnika.- powiedział Toy Bonnie.- Później do was dołączę.- zaczął wchodzić do wentyli.
-Dobra, będziemy czekać w serwisowym!- poszłyśmy z Toy Chicą dalej Zachodnim Korytarzem.

CDN jutro ^.^

Rozdział 13 - Nie wiedziałem...

(Perspektywa Mangle)

Golden Freddy się odwrócił więc do niego szybko podbiegłam.
-Coś się stało?- zapytał zdziwiony.
-Tak... Znaczy nie... Właściwie to chcę się dowiedzieć co się stało...
-Z czym?
-Z przyjaźnią... Twoją i Springtrap'a...- popatrzył się na mnie z wielkim zaskoczeniem.
-Wolę o tym nie gadać... To przeszłość...- popatrzył na ziemię.
-No prooszę! Muszę się tego dowiedzieć!
-Dlaczego ci aż tak na tym zależy? I w ogóle gdzie jest Springtrap?- zaczął się rozglądać.
-On...- powinnam to mówić? Nie chcę, żeby się wkurzył...- No, chwilowo... Jest zajęty...
-Czym?
-No, teraz to nie ma znaczenia. Błagam, opowiedz mi co się stało z waszą przyjaźnią! Błagam!
-Już mówiłem, że...
-No prooszę!- spojrzałam na niego ze smutkiem.
-Ale... Ehh... No dobra...
-Jest!- ucieszyłam się.
-Słuchaj... Kiedyś... Zdarzył się pewien... Wypadek... Skończył się śmiercią dziecka... I to przeze mnie...- zaniepokoiłam się.- Przez tą i jeszcze jedną rzecz zamknięto pizzerię, a mnie i Springtrap'a oddzielili. Jego zamknięto w tamtym pokoju, a mnie próbowali jakoś naprawić, sprawdzić co było nie tak... Gdy już wszystko było w porządku odnowili pizzerię... Stworzyli nowe animatrony. Mnie też dali. O Springtrap'ie zapomnieli. A on obwinia za to mnie...
-O kurczę... To musisz z nim o tym pogadać i wszystko wyjaśnić!- pociągnęłam go w stronę Dziecięcej Zatoczki.
-A-ale t chyba nie najlepszy pomysł...
-Jest świetny i może odnowić waszą przyjaźń!
-Nie, Mangle, na prawdę!
-Oj, zobaczysz, będzie dobrze!- weszliśmy do mojego pokoju.
-Chwila, on ciągle tam siedzi?- oburzył się Goldy.
-To teraz nie ma znaczenia, musicie porozmawiać!
-Ale...- popchnęłam go w stronę zamkniętych drzwi. Spojrzał się na mnie. Pokazałam ręką, żeby zaczął mówić, a on pokiwał przecząco głową. Załamałam się i podeszłam.
-Springtrap?- zaczęłam mówić przez drzwi.
-Co znowu?
-Ktoś chce z tobą pogadać!
-Wcale nie chcę!- wyszeptał Goldy.
-Znaczy, ktoś musi z tobą pogadać.- kontynuowałam.
-Niby kto?- zapytał Springtrap.
-Twój dawny przyjaciel...
-Ehh...Już mówiłem, że tu nie będę pracował...
-Że co?! Tak powiedział?!- oburzył się Goldy.
-Ooh! Nie o to chodzi!- krzyknęłam.- Springtrap, chcieliśmy ci wyjaśnić, że gdy cię zamknięto w pokoju Goldy nic nie mógł na to poradzić! To nie jego wina, ponieważ nie mógł...
-Tak ci powiedział?- zaśmiał się Springtrap. Popatrzyłam się na lekko zakłopotanego Golden Freddy'ego.
-A... A to nie prawda?- zdziwiłam się.
-Oczywiście, że nie!- wyszedł z pokoju.- Bo mógł zrobić wiele! Klucz był w tych drzwiach od zewnątrz, a ja w środku. A nasz ,,Fredbear'' mógł go przekręcić i mnie wypuścić! Ale tego nie zrobił...
-Goldy?- spojrzałam się na niego.
-To nie tak!- tłumaczył.
-Wołałem cię! A gdy usłyszałeś, co zrobiłeś? Wyrzuciłeś klucz!- denerwował się Springtrap.
-Sam wiesz dlaczego!- wreszcie krzyknął Golden Freddy.- Wiesz, dlaczego nie chciałem cię wypuszczać! Wiesz, kim teraz na prawdę jesteś! Wiesz, kto w tobie siedzi!
-Może i siedzi, ale ja nim nie jestem! Mówiłem ci to już, ale ty nie słuchałeś!
-Bo gadałeś do siebie i to jak psychopata i jeszcze się dziwnie śmiałeś!
-Zamknięto mnie w małym, ciemnym pomieszczeniu... Czułem się jak w małej klatce, czego się spodziewałeś, że będę szczęśliwy, opanowany? Zostawiłeś mnie tam, a ja przez te wszystkie lata myślałem, że to jakiś chory sen, z którego nie mogę się wydostać...
-Goldy?- spuściłam uszy.
-Myślałem, że skoro siedzi w tobie zabójca... To... Springtrap, ja...
-Wiesz, co, daruj już sobie... Poukładałeś już sobie wszystko na nowo... Więc mi daj spokój...- wrócił do pokoju, zamykając drzwi z lekkim hukiem.
Popatrzyłam się na Golden Freddy'ego, po czym szybko wyszłam z Zatoczki.
-Poczekaj!- poszedł za mną.
-Nie spodziewałam się tego po tobie.- szłam dalej nie odwracając się.
-Nie wiedziałem...
-No pewnie... Sam ci mówił, a ty nie słuchałeś... Własnego przyjaciela...
-No dobra, rzeczywiście zawaliłem sprawę...
-I to w całości... Przez ciebie Springtrap chce pójść do Fazbear's Fright...
-Że co?
-Tak i pewnie nie zmieni zdania...- zatrzymałam się i odwróciłam.- Na prawdę się na tobie zawiodłam... Wtedy mogłeś coś zrobić, a nie chciałeś... Dziś nawet jeśli był chciał... Nie możesz zrobić nic...
-To... To prawda...- spuścił głowę, po czym powoli zaczął znikać, aż całkiem już nie było po nim śladu. Oparłam się o ścianę i zaczęłam rozmyślać. Ciężarówka, która wywozi stąd rzeczy do Fazbear's Fright przyjeżdża za dwa dni... Jeśli Springtrap po tych 30 latach może być dzięki temu szczęśliwy, muszę mu o tym powiedzieć i pomóc mu się tam dostać... Nie wyobrażam sobie, co musiał przez ten cały czas czuć... W tej chwili zauważyłam Toy Chicę bez dzioba. Wygląda na lekko wkurzoną...

CDN jutro ;3

poniedziałek, 28 grudnia 2015

Rozdział 12 - Co się wtedy stało?

(Perspektywa Mangle)

No i co ja teraz mam zrobić? Goldy kazał mi pilnować Springtrap'a i kazał mu pracować, a on sobie poszedł do pokoju. Poczekałam chwilę, po czym poszłam w ślad za nim i stanęłam przed zamkniętymi drzwiami.
-Springtrap- zaczęłam
-Już coś powiedziałem.- odpowiedział byle jak zza drzwi.
-Ale Goldy po...
-Mówiłem, że nie obchodzi mnie co powie.
-Ahh... Dlaczego aż tak się nie lubicie.
-To nie tak, że go nie lubię... Po prostu go nienawidzę.
-Dlaczego?- ciągnęłam. Otworzył drzwi.
-Może powiem tak...- wyszedł całkiem i zaczął powoli chodzić po pomieszczeniu.- Dawno temu istniała pewna pizzeria Fredbear's Family Diner...
-Coś słyszałam...
-Pracowałem tam wraz z Golden Freddy'm, który wtedy nazywał się... Właśnie Fredbear...
-Że co?
-Tak... Zmienili mu imię, kiedy go, hmm... Odnowili...
-Ale... Dlaczego go nienawidzisz?
-Ahh... Pracowaliśmy razem, byliśmy przyjaciółmi, zawsze sobie pomagaliśmy... Ale...
-Ale?- dopytywałam.
-Po tym jak on... To zrobił... Zamknięto pizzerię... O mnie zapomniano... Te 30 lat...- przez chwilę, jakby patrzył w nicość...- Chociaż, wiesz co, nie chcę o tym mówić...
-Zaczekaj!- wrócił do pokoju...- No świetnie... Nadal nic nie wiem...-powiedziałam do siebie.
Oparłam się o ścianę i zaczęłam myśleć... Już wiem! Wiem kto może mi pomóc!

(Perspektywa Toy Chicy)

-Czyli już wszystko w porządku?- zapytałam.
-Tak...- odpowiedział z uśmiechem Foxy.
-Wiesz, długo nie widziałam u ciebie uśmiechu.. A z Mangle już rozmawiałeś?
-Tak, już chyba ze wszystkimi.- wciąż był zadowolony.
-Ale wiesz, co? Jest jeden ktoś, z kim chyba nie rozmawiałeś. Ktoś kto bez ciebie czuł się bezużyteczny...- Foxy się na mnie dziwnie popatrzył.- Eh... Ktoś z kim współpracowałeś, żeby dostać się do strażnika.- zastanowił się i nagle się ocknął.
-Balloon Boy!- krzyknął.
-No brawo.- zaśmiałam się.
-Dzięki Toy Chi!- pobiegł w stronę środkowego korytarza.
-Nie ma za co!- wreszcie wszystko wróciło do normy.
Nagle z wentyli wyszedł Toy Bonnie.
-I jak?- zapytałam.
-Zdążył założyć maskę. W nagrodę sobie jeszcze pożyje.- zaśmiał się.
-No to moja kolej, wychodź!
-A rozmawiałaś już z Foxy'm?- pytał wychodząc.
-Właśnie przed chwilą.- uśmiechnęłam się.
-Ahh... Dobrze, że już wszystko wróciło do normy.
-Tak... Potrzymaj...- moje oczy zmieniły się na czarne, gdy podałam mu swój dziób. Posłusznie wziął.- Czemu się tak dziwnie uśmiechasz?
-No wiesz, po twoim powrocie może tu będę, może nie...
-Spróbuj tylko gdzieś uciec to mnie popamiętasz.
-No dobrze, dobrze, poczekam...- zaczęłam wchodzić do wentyli.- Może...- dodał ze śmiechem. Spojrzałam się na niego.- Już nic nie mówię!
-I tak ma być.- teraz ja się zaśmiałam i weszłam do wentyli.

(Perspektywa Mangle)

-No gdzie on jest?- szłam środkowym korytarzem.
Nagle natknęłam się na Foxy'ego.
-Hej Mangle!
-O, cześć. Słuchaj, nie widziałeś gdzieś Golden Freddy'ego?
-W sumie to nie, ale sprawdź na scenie, bo czasem pocza Toy Freddy'ego.
-Poucza?
-No tak, tak!
-Śpieszysz się gdzieś?- uśmiechnęłam się.
-Tak, do Balloon Boy'a!
-A no tak, tyle na ciebie czekał...
-Dlatego do niego idę!
-Raczej biegniesz.- zaśmiałam się.- Więc biegnij dalej.- pobiegł w kierunku pokoju gier, a ja poszłam na scenę.
-Hej Toy Freddy.
-Znowu mi będziesz kazała zejść?- mówił z załamaniem.
-Na twoje szczęście nie. Szukam Golden Freddy'ego.
-Tu go nie ma.
-Ahh... Nigdzie go nie ma!
-W sumie racja. Raz jest w zachodnim, raz w pokoju gier.
-Ale ja muszę go znaleźć!
-A coś się stało?
-Właśnie chcę się tego dowiedzieć...- poszłam do pokoju serwisowego.
Spotkałam tu Old Freddy'ego i Old Chicę.
-Hej Freddy, Chica- nie lubię mówić do nich Old. Myślę, że wtedy czują się obrażeni. Właściwa nazwa Foxy'ego też ma na początku Old...- Nie wiecie gdzie może być Golden Freddy? pokiwali przecząco głową.- No trudno, to na razie.- odeszłam.
Kurczę, ktoś powinien ich w końcu naprawić... Chica dalej w połowie nie ma rąk... Freddy jest zniszczony... Ale przynajmniej mogą sobie odpocząć, gdy my Toy'e zabawiamy dzieciaki... Szłam środkowym korytarzem, więc przy okazji zajrzałam do biura. Oczywiście siedział tam strażnik z maską. Szybko się wycofałam i w tej chwili zauważyłam Golden Freddy'ego na końcu korytarza.
-Goldy!- zawołałam.

CDN jutro ;3

piątek, 25 grudnia 2015

Rozdział 11 - Muszę to przemyśleć...

(Perspektywa Springtrap'a)

Spałem w najlepsze kiedy nagle obudziło mnie pukanie do drzwi...
-Springtraaap! Śpisz jeszcze?- wołała zza drzwi Mangle)
-No już nie...- wymamrotałem.
Wstałem i wyszedłem z ciemnego pokoju.
-Dziś twój pierwszy ,,dzień pracy''!- wołała skacząc koło mnie.
-Tak wiem...- wyszedłem na korytarz.
-Urządzimy strażnikowi prawdziwy Dom Strachów! Może nawet lepszy od Fazbear's Fright!
-Tak... Na pewno...- urwałem. - Czekaj, co?
-Urządzimy strażnikowi...- zaczęła, ale jej przerwałem.
-Nie, nie... Powiedz jeszcze raz tą nazwę.
-Fazbear's Fright?
-No właśnie, o co chodzi?
-A no tak, przecież jesteś nowy, więc nie wiesz... Jakiś kilometr stąd znajduje się Fazbear's Fright: The horror attraction, czyli taki Dom Strachów. To chyba najstraszniejsze miejsce w kraju. Podobno kiedyś jedna osoba o mało co nie umarła na zawał... Ale ludziom podobał się strach... Jednak z czasem przestano odwiedzać to miejsce, bo nie było nowych atrakcji... Pewnie teraz pilnuje go w nocy jakiś strażnik, tak jak u nas... Tam jest straszniej niż tu, ale u nas jest niebezpieczniej...
-Dlaczego?- zaciekawiłem się.
-No wiesz u nas są prawdziwe animatroniki. My możemy kogoś uszkodzić, zabić... Duchy tego nie potrafią...
-Duchy?- zdziwiłem się.
-No znaczy... Właściwa nazwa to Phantomy. Jedni mówią, że to duchy po spalonych dawno animatronach z jednej Pizzerii- ,,Spalonych?!'' pomyślałem- inni twierdzą, że to duchy animatroników, które wciąż istnieją, a powstają, gdy animatronik zabije człowieka. Jeśli to ta druga opcja, to możliwe, że jest tam także moja wersja Phantom...
-Czyli, że... Zabiłaś już kogoś?
-No... Raz się zdarzyło... Foxy podobno też kiedyś zabił strażnika...
-Hmm... I co teraz z tym miejscem?
-Strażnik w nocy je pilnuje, ale w dzień jest zamknięte. Jak, mówiłam... Brakuje tam ,,nowej atrakcji''. Czasem pracownicy zawożą tam z naszej lub z innych pizzerii niepotrzebne części animatronów. Może kiedyś zbudują z tego właśnie tą ,,nową atrakcję''.
-A powiedz mi jeszcze...- nie zdążyłem zapytać, bo nagle pojawił się on...
-Goldy!- zawołała Mangle. On natomiast spojrzał na mnie.
-Postanowiłeś już się nie obijać?- skrzyżował ręce.
-Nie obijałem się tylko starałem się ,,nie narobić szkód''...- powtórzyłem jego wcześniejsze słowa.- I przepraszam bardzo, ale przeszkadzasz mi w wykonywaniu pracy.- zmierzyliśmy się wzrokami.
-To może my już pójdziemy?- szybko zaproponowała chyba zestresowana Mangle.
-Ostrzegam cię, lepiej mnie nie denerwuj.- powiedział Golden Freddy, po czym zniknął.
-Nie martw się niedługo już nikt nie będzie nikomu wchodził w drogę...- wymamrotałem pod nosem.
-No dobra to idziemy?- odetchnęła Mangle.
-Tak...- powiedziałem z niechęcią.- Ale powiedz mi jeszcze...- przypomniałem sobie.- Jak można się dostać do tego Domu Strachów?
-Noo, tak jak mówiłam, pracownicy...- urwała.- Czekaj, chcesz się tam znaleźć?- mówiła zdziwiona.
-Noo, znaczy...
-Dlaczego?
-Ahh... Słuchaj, to miejsce nie jest dla mnie. Ja nie jestem taki jak wy. Wy jesteście nowi, a ja zniszczony.
-Old animatroniki, też są...
-No wiesz o co chodzi... Poza tym i tak bym się tu z nikim nie dogadał...- skierowałem się w stronę pokoju Mangle.
-Zaczekaj, a co z zaczęciem twojej pracy?!
-Jednak nie będę tu pracować... I to w dodatku na życzenie Golden Freddy'ego... I nie obchodzi mnie, co na to powie...- wróciłem do swojego pokoju i włączyłem tryb nocny, bo przecież jest w nim ciemno, a raczej czarno...
Spojrzałem na wszystkie swoje plany zapisywane na kartkach... Podniosłem je i podarłem po czym rzuciłem je na podłogę, na którą zaraz także siadłem. Muszę to wszystko przemyśleć... Zniszczyć miejsce i postacie, których nienawidzę razem ze sobą... Czy zostawić ich i żyć wreszcie w miejscu stworzonego dla takich jak ja... Chcę zemsty po tych 30 latach... Ale chcę także zacząć wszystko od nowa, w miejscu, w którym wreszcie będę mógł normalnie żyć...

CDN może jutro lub pojutrze (chociaż nwm, bo jeśli nikt nie czyta... :d)

środa, 23 grudnia 2015

Rozdział 10 - Wszystko będzie dobrze?

(Perspektywa Springtrap'a)

Mangle wyszła z pokoju. Już myślałem, że znowu zapyta co robię u siebie... Przecież nie może wiedzieć o moim planie... Zniszczenia pizzerii! Tak! A raczej spalenia jej! To jedyny sposób, żeby się stąd wydostać... Moja pierwsza próba była nieudana... Ale teraz nadarza się kolejna okazja. I jeszcze do tego Golden Freddy... Rozkazuje mi! Chyba zapomniał z kim ma do czynienia... Mam nadzieję, że już niedługo wszystko się skończy... Inni nie będą musieli mnie oglądać, a ja nie będę musiał oglądać innych...

(Perspektywa Mangle)

Właśnie przechodziłam przez scenę, kiedy natknęłam się na Golden Freddy'ego.
-I jak?- zapytał.
-Co jak?- też zapytałam, ale wiedziałam o co chodzi.
-Jak ze... Springtrapem...?- mówił, jakby nie chciał, ale musiał.
-Siedzi w pokoju.- uśmiechnęłam się głupio.
-Ale.. No wiesz o co chodzi...
-No dobra, dobra... Powiedział, że się zgadza, ale zaczyna od jutra.
-Dobrze... Mam nadzieję, że to co mówiłaś okaże się prawdą... Że on... Na prawdę się zmienił...- uśmiechnęłam się tylko i pożegnałam go.
Poszłam w stronę zachodniego korytarza. No nie... Foxy... No to zawracam...
-Mangle!- no nie...- Zaczekaj!
-Czego znowu chcesz?- zapytałam obojętnie.
-No... Przeprosić...
-Przeprosić?
-Tak... Za moje ostatnie zachowanie... Nie wiem co się ze mną działo...- zainteresowałam się jego wypowiedzią.- Chyba... Byłem zły za to, że nikt mi nie wierzył z tą maską...
-Ahh... Miałeś prawo być zły... Powinniśmy cię wysłuchać...
-Ale nie miałem prawa nikogo nazywać głupim.. I miałaś rację, każdy ma swoje zdanie... Przepraszam...- spuścił głowę, ale zaraz do niego podeszłam i go przytuliłam.
-To nie twoja wina... Poza tym nic się nie stało...- uśmiechnęłam się, a on odwzajemnił uścisk.
Chyba już wszystko wróciło do normy. Może jest nawet dla nas szansa? Puściłam go.
-Cieszę się, że już wszystko jest dobrze...- znów się uśmiechnęłam.- Ale muszę już iść, sprawdzić co ze Springtrap'em...
-Więc ja idę do biura.- uśmiechnął się i poszedł dalej zachodnim korytarzem. Ja natomiast wróciłam do Dziecięcej Zatoczki.
Za pół godziny szósta.
-Springtrap, jesteś?
-Jestem, jestem...- wyszedł z ciemnego pokoju.
-O! A ty nie miałeś zacząć od jutra?- uśmiechnęłam się.
-I zacznę od jutra.. Ale dziś się trochę rozejrzę... Muszę wiedzieć gdzie co jest, jeśli mam tu.. Hmm... Pracować?
-No tak! Chociaż już raz cię oprowadzałam, ale to było tydzień temu... Iść z tobą?- zapytałam?
-Nie musisz...
-Na pewno?
-Na pewno...
-Tak na 100%- dalej pytałam.
-Tak, ale mogę już iść?
-Ale ja też idę w takim razie.- nie dawałam za wygraną.
-Ehh... No jeśli musisz...
-Jej!- szybko wybiegłam z pokoju i poczekałam aż Springtrap też wyjdzie, po czym... Znowu pobiegłam dalej. I tak przez całą drogę.
ja wszędzie biegałam, a Springtrap chodził wolno i dokładnie oglądał każde pomieszczenie. Jednak szybko musieliśmy wracać, bo już dochodziła szósta. Byliśmy już w Dziecięcej Zatoczce, a Springtrap skierował się do swojego pokoju.
-Dobranoc..- powiedziałam siedząc już na ziemi. On się zatrzymał i odwrócił.
-Dobranoc...- odpowiedział z uśmiechem, po czym zniknął w ciemnościach swojego pokoju. Położyłam się i po chwili wybiła szósta.

CDN jutro lub pojutrze (wigilia nie przeszkadza xD) ponieważ ostatnie komentarze bardzo mnie zmotywowały! :D Mam nadzieję, że nikogo nie zawiodę! ^^